Jest!!!
Skończony leżak stoi na tarasie i czeka na to, by w niego wpaść. Często na nim
siadam, to mój ulubiony:) Staruszek to taki, że ho ho…ale czar w sobie ma. Wspominałam
wcześniej, że leżak czeka na odnowienie, bo już go nadgryzł ząb czasu ale
pogoda jakoś nie dopisywała. U nas kochani ostatnio słońce, więc robota
leżakowa ruszyła pełną parą:) Papier ścierny o
drobnej ziarnistości, gąbka do ścierania, pędzel, farba i gotowe. Oto efekty. Potem
na leżaczku kawa ze starego, maminego młynka (och…cudowny aromat ziarnistej
kawy, świeżo mielonej w opatrzonym sentymentem rodzinnym młynku). I jest super!
Zapraszam na taką kawkę, pomielimy, posiedzimy…:)
Odnawiając
wszelkie drewniane rzeczy pamiętajcie o usunięciu starej warstwy farby czy
lakieru. Można to zrobić za pomocą wspomnianego papieru i ręcznie (co jest
niezbędne przy wszelkiego rodzaju zawijasach i zagięciach), lub szlifierki i na
wolnych obrotach, z gładkiej powierzchni również stare warstwy schodzą. Ze
szlifierką jednak należy być bardzo ostrożnym, żeby gdzieś nam nie zjechała
bo…ups…będzie widać nierówności na powierzchni. Następnie „odpylamy” czyli
dobrze jest zebrać pyłki za pomocą mokrej ściereczki. Ja akurat nie zdążyłam
tego zrobić bo jak nagle nie lunęło… Deszcz za mnie obmył szkielet leżaka, za
to suszył się potem straszliwie długo. Pomalowałam farbą akrylową do drewna i
metalu (taką, co to można ją stosować wewnątrz i na zewnątrz), a na koniec
przetarłam gąbką do ścierania, robiąc drobne przecierki. Zapomniałam dodać, że
malowałam tzw. suchym pędzlem. Malując mocno rozcieracie farbę na powierzchni,
ale na pędzlu znajduje się jej baaaarrrdddzzzoooo mało, wcierać odważnymi
ruchami:) I już jest. W ten sposób możecie przygotować sobie
przedmioty np. do decoupage’u, pomalować ramki na zdjęcia i wiele, wiele innych
rzeczy. Zachęcam wielce (o Elce)…
Wpadłam
znów ostatnio w ferwor działań różnych-przeróżnych. Pogoda pozwala na
spełnianie się w ogrodzie – chociaż przyznaję, że o wymyślaniu nowości na razie
nie ma mowy, bo po wielkich deszczach muszę ogarnąć odchwaszczanie:) a potem może coś jeszcze wymyślimy z moimi
chłopaczkami. Prace jakoś szły skokowo: ogród-deszcz-gumowce-ogród-deszcz-pomysł
na bułki-gumowce-ogród-deszcz-deszcz-deszcz-bułki. Nio, upiekłam buły pyszne,
słonecznikowe. Zgrabne kuleczki są proste w przygotowaniu i niedrogie, za to
smaczne tak, że jakoś się szybciochem rozeszły. Przepis oczywiście poniżej i
jejkuś kochani blogowi zaglądacze, nawet gdybym chciała podać Wam autora tego
przepisu to nie da się…no po prostu nie ma autora. Przepis pochodzi z książki
„Domowe Wypieki” wyd. Olesiejuk. Autora bądź autorów – brak. Książkę nabyłam w
jednym ze sklepów sieci Kaufland za cenę 10 zł. Mają czasem takie wyprzedaże
książek. 10zł=ponad 500 przepisów na ciasta, ciasteczka, baby itp. Zatem
czytajcie i do dzieła, naprawdę proste.
Buły
rosły, ja w tym czasie zmieniłam dekoracje okna w kuchni. Oto jak teraz
wygląda. Tasiemki i serduszka pochodzą z ulubionej kwiaciarni, a właściwie już
kwiaciarnio-kawiarni bowiem można tam, wśród kwiatów i wyszukanych bibelotów
wypić kawę w dobrym towarzystwie, polecam i zachęcam, ul. Basztowa w Byczynie.
Doniczki znalazłam w komisie już dawno, ale akurat mi się teraz przydały. W
naszym domu żadne dekoracje nie są stałe. Wędrują sukcesywnie co jakiś czas w
inne miejsce:) Ciągle coś zmieniam i Was także zachęcam do
ulepszania, ‘upiękniania’ swojej rzeczywistości dookoła. W polityce szaro, w
pogodzie ostatnio szaro, zatem w domach miejmy kolorowo i po swojemu. Nasze
mieszkanka i domki powinny pokazywać nasze zainteresowania, gusta, to co nam
się podoba. Indywidualizm i oryginalność mile widziane. Wieszajcie w wolnych
miejscach Wasze wspólne zdjęcia, rysunki dzieciaczków, pocztówki od przyjaciół
i to, co dla Was ważne. Nie mówię tutaj o zagraceniu przestrzeni, bo o to
nietrudno. Mówię o tym, żeby było “po waszemu”, żebyście się dobrze czuli na
kawałku własnej podłogi:)
Tymczasem
zmykam i zostawiam Was z pewnym filmikiem TUTAJ Po obejrzeniu go będziecie wiedzieć
skąd ta ręka na pierwszym ze zdjęć. Ten filmik obejrzałam dawno temu i wracam do
niego co jakiś czas - wtedy, gdy brakuje myśli, jakaś niechęć ogarnia, taka jesień w człowieku nastaje. Wtedy kochani odpalamy „We’re all in this together”
i już się wraca na właściwe tory:) Zachęcam. A co Wy
napisalibyście na swojej dłoni?
Pozdrawiam
wakacyjnie
Wasza
Zylwijka
Ps.
Wyjaśniam, że można zostawić komentarz, nawet nie mając własnego konta na
Google. Po wpisaniu tekstu w pole komentarza pod postem, po prawej stronie
wybierz opcję ANONIMOWY (jeśli nie posiadasz konta) lub KONTO GOOGLE jeśli
konto masz.
To
tyle, papa.
Oj Kobieto, jestem pod wrażeniem Twoich dzieł!!!;-)Przez Ciebie kupiłam sobie ostatnio "Weranda Country". To chyba dobry początek do zrobienia czegoś...;-)))
OdpowiedzUsuńGK
P.S. W Kwiaciarni poproś o kawę cynamonową;-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że mamy taką kwiaciarnie, nigdy nie wychodzę z niej z pustymi rękami;-)))
GK
To bardzo dobry początek:) Uwielbiam Werandę Country, tez chyba zaczynałam od śledzenia tego czasopisma. A czas? Zawsze się znajdzie, nasze chłopaki czasem śpią:) Co do kwiaciarni to jest boska, też tam zawsze coś wynajdę, właściwie wszystko mi się tam podoba, mojemu portfelowi już mniej:):):)ale co tam. Pozdrawiam ciepło i...działamy:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o leżaki to ja ostatnio szukałam czegoś do siebie na taras i udało mi się znalexć bardzo ciekawą ofertę w tym sklepie https://dkwadrat.pl/pl/menu/meble/lezaki-1781.html . Powiedzcie mi co wy o tych leżakach sądzicie? Jak dla mnie są na prawde bardzo interesujące i do tego korzystne cenowo
OdpowiedzUsuńNaprawdę fenomenalny leżak zarówno stelaż jak i samo poszycie, które mówiąc szczerze zapiera dech w piersi swoją oryginalnością. Jeszcze raz wielkie Wow i oby tak dalej
OdpowiedzUsuń