środa, 30 stycznia 2013

PIOTRULKOWE królestwo:)

Nie, kochani, nie zasypał mnie śnieg, ani nie zamarzłam:) Jestem i wreszcie się odzywam po dość sporej przerwie. Musiałam w pracy dokończyć papierkową pracę, ogarnąć wszystko i...odsapnąć. Teraz mam ferie i nie mam zamiaru jakoś wielce odpoczywać.Od pracy zawodowej i owszem, ale już mam plany, ciągle coś działam, nie siedzę bezczynnie. Pogoda, co prawda niezbyt od kilku godzin ale power jest i to najważniejsze. Na ferie zaplanowałam dokończenie rozpoczętych zadań i już mi się udało kilka takich robótek zakończyć, o czym się przekonacie w przyszłych postach. Dzisiaj za to pokazuję ukończony w zeszłym tygodniu pokoik dla naszego Piotrulka.

Jak zwykle z pomocą przyszła IKEA. Jestem jej prawdziwą fanką. Rozwiązania, jakie proponują są doskonale dla każdej przestrzeni, bez względu na metraż naszego lokum, pod portfel tez się jakoś dopasowują, i...wykorzystają bezwzględnie każdy centymetr, słowem wysysają przestrzeń do końca, ile wlezie. Jak tam wchodzę to dostaję bzika, wszystko mi się podoba i wszystko by mi się przydało, tak do domu, jak i ogrodu. Zatem pojechaliśmy z Przemko naszym maciupeńkim auteczkiem i wszystko, co trzeba w nim przywieźliśmy. Sama się czasem zastanawiam, jak to się tam mieści. Takie autko-guma, na potrzeby naszej trójeczki.

Tkaniny, dodatki, pojemniki stojące i wiszące - wszystko IKEA. Motywem przewodnim dla nas był kolor, miało być kolorowo i wesoło, ale i praktycznie. Na ścianach zostawiliśmy kolor jagodowy, który jest dobrym tłem dla pozostałych wyrazistych barw. Nie zgadzam się z tym, że chłopca trzeba umieścić wyłącznie w kolorze niebieskim o różnych odcieniach. Można szaleć z kolorkami, rysować kredą (co jeszcze mamy zamiar uczynić:), niech takie pokoje będą miejscem naprawdę dobrej zabawy. My sami baaaarrrrrdzzzzo dobrze czujemy się w Piotrulkowym królestwie:). Wychowani w szarościach lat 80-tych mogliśmy pomarzyć o takim pokoju i zabawkach, państwo bowiem sztywno trzymało obywateli w poczuciu porządku, jednostajności barw na ulicach i reglamentowanej żywności, ech... Na szczęście cieszymy się dziś jak wariaci z możliwości, jakie daje dzisiejszy rynek. Ale koniec gadu gadu, oto pokoik, proszę bardzo:)



 

Kochani, jeśli Wasze pociechy uzbierały już miliony zabawek, wciąż ich przybywało zachęcam do zrobienia dzieciaczkowi osobnego na to miejsca. Nasz PIotrulek jeszcze śpi, co prawda, w naszej sypialni, ale tu już ma swój kącik, przynajmniej do zabawy. Dla nas samych wygłupy przy urządzaniu tego miejsca były naprawdę przednie::) Kupa śmiechu i mnóstwo pozytywnej energii!!! Zatem do dzieła:)
Kończąc powoli dziękuję wszystkim za mejle i komentarze, ciekawe zapiski i informacje na tematy różne-przeróżne:) Mam do pokazania jeszcze kilka innych rzeczy, ale to w kolejnych postach. Szafka kuchenna bowiem skończona, ale o tym następnym razem. Tymczasem pozdrawiam Was ciepło, choć deszcz stuka o szyby i niczym to wszystko nie przypomina zimy. Jakby listopad...
Zylwijka
 























sobota, 12 stycznia 2013

POGANIAMY SIĘ SAMI

Wieczór. Mam za sobą naprawdę intensywny dzień, który rozpoczął się raczej sennie, za to wraz z upływem godzin nabierał tempa i to solidnego. Solidna pardubicka - rzec się chce:) Organizujemy  pokoik dla naszego Piotrulka, przy okazji przearanżowujemy pozostałe przestrzenie i tak od jakiegoś tygodnia. Ale lubię tak -coś się dzieje, ciągły ruch, mnóstwo pracy, ale takiej, która naprawdę cieszy. Gdzieś tam pośród tego wszystkiego masa zaczętych spraw, niedokończonych projektów, ale czekają cierpliwie -  w końcu przyjdzie na wszystko czas. W dodatku pogoda (mróz i śnieg z deszczem) zachęcają raczej do pozostania w domu więc można szaleć we wnętrzach ile wejdzie, ale trzymałabym się jeszcze klimatów zimowych. Ostatnio w trakcie większych zakupów zajrzałam do jednego ze znanych sieciowych marketów. Wchodzę i co widzę? Kwiaty cebulowe w doniczkach, w wiosennych aranżacjach, tulipany, hiacynty i inne równie piękne. Zakup takich cudeniek do wystroju kuchennego okna może i byłby wskazany, zwłaszcza, że za oknem ciemności i szarości ale kochani...mamy zimę!!!!!!!! Przypominam tylko, że ona się nawet porządnie nie zaczęła, nie ma jeszcze miesiąca, jak jest z nami więc jak można w tydzień po świętach nęcić ludzi tulipanami, no jak??? Jasne, zgadzam się, piękne to to jest, ale nie pchajmy czasu do przodu. Jeszcze znicze nie wygasną na grobach z Dnia Wszystkich Świętych, a już na następny dzień machamy sobie bombkami przed nosem, dopiero minęły święta (niektórzy jeszcze mają w domach choinki) a tu już błagamy o wiosnę? Nic dziwnego, że często towarzyszy nam uczucie, że wszystko szybko mija, że czas ucieka nam między palcami, wymyka się jakoś niepostrzeżenie, że nie nadążamy za niczym. Sami to sobie chyba fundujemy. Na wszystko jest czas, na wiosnę i powolne pękanie pąków, na upały i burze letnią porą, na spadające liście o cudownych kolorach i wreszcie na trzy miesiące mrozów, roztopów i płatków śniegu na kołnierzu kurtki. Dajmy sobie czas na to, co jest akurat teraz, warto się z tego cieszyć, zamiast poganiać się niepotrzebnie. Unikniemy chyba tym sposobem niepotrzebnie frustracji, że zegar jakby szybciej tyka, choć wcale tak nie jest.


Tymczasem za oknami śnieg, ogród cały bialutki. Podobno teraz jest czas na wszelkie plany ogrodowe, co, gdzie, kiedy zrobić, co tam pozmieniać i takie tam różniste planiki. Nie robię tego. Nigdy nie robię wielkich planów, co do ogrodu i jego wyglądu w kolejnym sezonie. Najlepsze pomysły przychodzą w niespodziewanej chwili - ot muśnie nas wena i jest! Poza tym zwykle coś, co zaplanuję, narysuję czasem nawet, ulega zmianie w jednej sekundzie i pod wpływem chwili, więc wolę poczekać. To zawsze wkurza mojego Przemko:) On ma dokładnie wszystko zaplanowane, zawsze rozrysowane, a ja mu potem oznajmiam, że zmiana...Oj mina wiele mówi:) choć zwykle przyznaje mi rację, że pomysł trafiony. Tak jest teraz z sofą do pokoiku Piotruśka - miało nie być, a już szukam w sieci coś wartego zakupu...
Tym miłym akcentem zakupowym ściskam Was wszystkich i do zobaczenia niebawem.
Zylwijka z zimowego ogrodu:)

środa, 2 stycznia 2013

DESZCZ


Za oknami deszcz. W domu robi się sennie, lubię ten czas. Chwila oddechu po calym dniu i moment oddechu przed kolejnym. Odpalam ulubione kobiece wokale i jadę w podróż po znanych dźwiękach. Na taki czas polecam szczególnie Jopek z Patem Metheny'm

Cichy zapada zmrok, idzie już ciemna noc...
Zostań, zostań wśród nas, bo już ciemno i mgła...

Spokojnej nocy. Pozdrawiam ciepło .
Zylwijka

wtorek, 1 stycznia 2013

LICZNIK PRZESKOCZYL...


…na 2013. Nowe nadzieje, oczekiwania i refleksje nad starym czasem, który od kilku godzin tworzy już naszą historię. Takimi wschodami słonce wita nas teraz codziennie.Tymczasem za oknami prawdziwa wiosna!!! Kochani, u nas słońce, przyjemny wiaterek i jakoś tak jakby szło w stronę wiosny. Rozum jednak podpowiada, że kalendarzowo to przecież zima w najczystszej postaci:) kręcę się po domu w powere’em, coś bym podziałała, ale chyba wiercić w ścianach dzisiaj to lekka przesada:) Za to Przemko porządkuje swoje śrubki, śrubeczki ile wejdzie:) Ja wczoraj, zgodnie z postanowieniem zabrałam się za malowanie, wynalezionej w domowej piwnicy, szafki na wiszące kubki, pamiętacie, że kiedyś o niej wspominałam? Tak, moi drodzy, ta szafka się wciąż robi… I właśnie wczoraj, kiedy telewizyjne szoł we Wrocławiu zaczynało swoje podboje ludzkich serc, ja z pędzlem w ręce siedziałam w swojej pracowni i bieliłam szafkę-babcinkę. Jednak dokończenie prac wymaga światła dziennego, w związku z tym dziś planuję ciąg dalszy malowania. Już wszystko na tą szafkę czeka, kołki ukochany zakupił, miejsce w kuchni wybrane, także pozostaje tylko dokończyć dzieło. 


 Nasze święta minęły szybko, w miłej, gościnnej atmosferze. Miałam okazję poszaleć w kuchni, upichciłam kilka dobroci, a potem jedliśmy, i jedliśmy, i jedliśmy…a i tak część powędrowała do zamrażarki. Wyciągniemy jak zachce nam się jakichś łakoci i serniczek będzie jak znalazł. Na dekoracje tez miałam więcej chęci i pomysłów niż czasu na ich wykonanie. Kilka bombek karczochowych udało się zrobić, stroiki, drobne dekoracje okien, krasnale z brzozowego drewna itp. Ale, jak zwykle, na wszystko czasu nie starczyło. A może to i dobrze, będzie o czym myśleć i działać w następnym roku i przy kolejnych okazjach:)

Sylwestra spędziliśmy w domu, w swoim towarzystwie. Piotrulek spał słodko, a my…też. O północy znany rosyjski wynalazek do picia zwany szumnie szampanem i dalej spać…:) czyli tzw. Biała Sala nas gościła cały wieczór. Wcześniej upiekłam owsiane ciasteczka, wyjęłam świąteczne zapasy bigosu i choć nie było szału na niewiadomo jaką skalę to i tak było miło i rodzinnie. Piotrulkowi to wszystko jedno bo jeszcze niewiele rozumie z całego zamieszania, ale nam było miło i po prostu fajnie. Ostatnimi czasy nasz dom rozświetla blask świec, co daje dodatkowo wyjątkowego klimatu, spokoju i światła. Naprawdę czasem wystarczy tylko zapalić świeczkę, lampionie, latarenkę, czy co tam kto ma i już się tworzy cudowny nastrój. My tak spędziliśmy cały przedświąteczny i świąteczny czas. Przywiozłam z IKEI prawdziwy zapas świeczuszek więc będzie jasno, miło i przytulnie. Zachęcam Was do Wielkich Odpaleń Wieczornych:) Będzie nastrojowo.


Tymczasem siedzimy już cali w nowym roku. Nowe karty przed nami do zapełnienia. W Radiowej Trójce Top Wszechczasów, muzyka zabiera nas w dobrze znane krainy. I taki spokój wszędzie… Świat śpi po wczorajszych balach. Oby w 2013 roku było miło, w zdrowiu, z uśmiechem na twarzach i z bliskimi wokół. Tego życzę sobie i Wam kochani podczytywacze. Dziękuję za mejle, ciepłe słowa, komentarze. Zapraszam do siebie częściej. A ja mam nadzieje, że uda mi się jeszcze wykrzesać trochę dodatkowego czasu na blogowanie, które tak bardzo lubię, na zdjęcia, których wciąż jeszcze tak niewiele zrobiłam. Udanego czasu kochani, pozdrawiam Was ciepło i wszystkiego naj naj na nadchodzący czas. Zylwijka.