sobota, 19 września 2015

...rozkręcenie i SESJA:)

We wrześniu zwykle długo wdrażam się w życie zawodowe. Zawsze mam wrażenie, że będzie chyba ciężko, za ciężko, że się nie wkręcę... Tymczasem mamy prawie koniec pierwszego miesiąca szkolnego roku. I już jestem zalogowana w pracę:) I taką mam jakąś energię, że aż mnie to mega cieszy. Nigdy nie narzekałam na brak werwy życiowej, może z małymi chwilami słabości, ale któż tak nie ma? Też  bywam zmęczona i mam wszystkiego dosyć, ale szybko ustawiam się na właściwe myślenie, radochę z tego, co jest, wdzięczność, że jest tak, jak jest:) Wam radzę to samo, z uśmiechem jest jakoś łatwiej:):):):):):):):):):) No kto tam jeszcze przed ekranem ma nos na kwintę?
Nadchodzi piękna pora roku. Świat już się bosko przebarwia, słońce - choć niższe - daje jeszcze ciepełko porządne, cudny czas na rower, czy spacery. Lubię, jak diabli.
 
 
 
Na naszej przytarasowej lawendzie wciąż siedzą skrzydlaci goście. Całe chmary białych motyli wygrzewają się na kwiatach ile wlezie:) Pitek chce je zlapać, kot chce je złapać i ja je chciałam złapać...w kadr. Ale szybkie one takie, a niech im tam będzie:) Jeden się załapał:):):):) My też całą rodzinką korzystamy jeszcze z uroków fajnej pogody, nie chcemy siedzieć w domu i marnować pogodnej aury. Wam też polecam ruch i spacerki i pogaduchy rodzinne. Kto jeszcze korzysta z lata? U nas za ogrodem prawdziwy festiwal zachodów słońca. Moi czytelnicy wiedzą, że mam swojego świra na punkcie słońca w różnych jego odsłonach:) Jestem zażartą fanką i biegnę tam zawsze łapać w kadry te wzruszające widoki. Sami popatrzcie, co tam ostatnio upolowałam aparatem...
 
 
 
I tak zawsze stoję za ogrodem ze szczęką do ziemi. Mieszkając w miastach nigdy tego nie widziałam...a może nie zależało mi, żeby zauważać dookoła fajowskie rzeczy, bo życie było inne. Teraz naprawdę CHCĘ zauważać drobne życiowe ucieszki...i cieszą mnie drobnostki nawet:):):):):) O tyle Wam powiem!:)
 
 
A propos łapania chwil w kadry...wspominałam ostatnio, że z okazji naszej rocznicy ślubu zrobiliśmy sobie prezent mega-rodzinny. Mamy tu taką babkę z power'em, fotografkę z prawdziwą smykałką i talentem do łapania tego, co jest bardzo trudno złapać (i nie mam tu na myśli naszych tarasowych motyli na lawendzie). Marlena jest babką z jajami, kreatywną i zdecydowaną i właśnie owa ONA zrobiła nam taką sesję rodzinną:) W tym tygodniu odebrałam zdjęcia z naszych foto-wygłupów i jestem zachwycona. Dzielę się z Wami kilkoma wybranymi kadrami z tamtego letniego popołudnia.
 
 
 
 
 
 
 
To tylko kilka z wielu ujęć...napatrzeć się nie mogę, a te z walizką uwielbiam:) Niesamowita przygoda i czaderskie wspomnienia. Polecam współpracę ze studiem MARJONETKA. Dodam jeszcze, że hasłem przewodnim naszych ujęć było JULKA, BLENDUJ!!!!!!!!!!!! Zatem, kochani, blendujemy nie tylko owoce na koktajle, ale także doświetlamy zdjęcia:):):):) Hasło-mistrz!
 
 
Moi drodzy, jak już tak jesień lekko puka do drzwi to ja jakoś też wyhamowuję:) W naszym domu już muzyka inna i książki rosną w stos czekając na swoją kolej, i pyszności jesienne zaczynają się panoszyć:) I tak dziś mi sobota przelatuje...trochę w dźwiękach Pata Metheny, trochę z dynią w tle. W weekend zawsze zakotwiczam się w kuchni, a potem wszyscy zajadamy się pysznościami...i fajne to jest, jak chłopaki moje podjadają coś co chwilkę. Pytam: Kto zjadł (coś tam)? Pitek: To nie ja, to...sufit. I jak tu prowadzić kuchenne dochodzenie???????????????
Dzisiaj polecam Wam ciacho...ale jest naprawdę wypasione:) Szybko się robi, lećcie po dynię, trochę korzennych przypraw i mniam mniam. Przepis pochodzi od Agnieszki Maciąg i TUTAJ JEST TO CIACHO. Zatem kochani moi, keksówki i tortownice w dłoń i pieczemy:) To znaczy ja już jem...:)
Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie. W przyszły weekend wyruszam na podbój Warszawy. Potrzebuję odświeżenia zapału zawodowego i właśnie znalazłam pewną kobietkę-petardę w sprawach nauczania języka obcego. Doprawdy NIE WIEM, jak to się stało, że  natknęłam się na nią dopiero teraz. Nazywa się Anna Popławska i jest specjalistką od zastosowania najnowszych technologii w nauczaniu języków, a że i ja lubię takie nowości to właśnie do niej się udaję. Zainteresowanych szkoleniami i działalnością Ani odsyłam TUTAJ  lub na JEJ FACEBOOK. Polecam przejrzeć proponowane szkolenia i jej dokonania:):):) Zdam relację z weekendu w stolicy. Pozdrawiam ciepło i ahoj!!! Do zobaczenia niebawem. Wasza Zylwijka.