Rzec by można, że przedzimowe grabienie liści mamy za sobą - prawie. Leci to wszystko jakby ktoś z wora sypał:):):):) I wszędzie jest złoto - iglasto (modrzewie na ogrodzie) i liściasto (też w ogrodzie jakoś nie brakuje z tego gatunku). Grabie mnie nawet polubiły, i ja je też:):):) I w takiej grabiowej symbiozie spędziliśmy dzisiejsze popołudnie. Lubię tak. Nigdzie nie lecimy, spokojnie kawę parzymy, krzątamy się rodzinnie, a ja łapię ten wyczekiwany spokój. Porządkuję myśli, odrzucam co niepotrzebne, wewnętrzny filtr załączam i dobrze, że ukochany mi ten filtr po męsku podkręci i już moje marudzenie babskie się prostuje:):):):) Bez moich chłopaków - nic. Za oknem bywa mglisto, ale wschodzące słońce daje jeszcze kolorowego czadu. Fajny to czas...w powietrzu zapach liści i palonych ognisk, a świat jakby zwalnia...Może warto też, choć trochę...
Od czasów wyborów parlamentarnych żyję jakby w innym kraju. Często nie wierzę w to, co słyszę, w te plany, zamiary i zapędy. Bierz smołę gotuj - nie wierzę! I skrzydła mi się podcięły, a wobec zaciętych planów zlikwidowania mi miejsca pracy - odpadam całkiem, nie wiem co myśleć i jak tu dostrzec w tym dobro dla kraju, które widzą inni, a ja jakoś nie... I tak mi czasem smutno, że moja ojczyzna nie proponuje mi spokojnego życia z perspektywą...wszystko będziemy teraz zawracać. Wobec takich myśli niezmienność faktu, że pory roku jednak zawsze SĄ, jest miodem na moje skołatane rządem serducho...i tego się trzymam:):):):) I jeszcze nawet łapię w kadry:)
A gdyby ktoś z Was jednak nie podniósł się na duchu widokami jesiennymi i myśli sobie, że to jeszcze nie to...proponuję solidną porcję CZEKOLADY. O nie kochani, nie jemy tak wprost z tabliczki, nie łamiemy kostek jednej po drugiej, o nie! Robimy dzisiaj czekoladowe BROWNIE!!!!! I będzie szybko, prosto, a efekt taki, że - gwarantuję - zapomnicie nawet o lekkiej nadwyżce kalorii:) Kochani, idzie weekend, drewniane łyżki w dłoń i kruszyć, roztapiać, mieszać i zapiekać...a potem zajadać. Obiecuję, że nawet polityczne nagłówki wieczornego wydania Faktów nie spartolą Wam tej rozkoszy:)
Kochani, nosy do góry, kto tam biadoli trochę i miłego weekendu:) Odezwę się niebawem. W moich mega-słuchawkach Dżem mi dziś brzmi, w TV mecz Polski z Islandią (1-1)...i jest fajnie - kapciowo:) I to brownie znów mi chodzi po głowie, ale było już w zeszłym tygodniu...a przypominam, że tam jednak jest lekka nadwyżka substancji odżywczych... No chyba, że dla moich ukochanych zrobię:)
Macham do Was łapką. Stan meczu się zmienił (2:1) - dla nas rzecz jasna. W mężu - radość:) Tymczasem przesyłam ciepłe jesienne, czekoladowe pozdrowienia. Odezwijcie się, kto tam już leci po czekoladę. Ahoj. Wasza Zylwijka.
Ps. 1) Przepis pochodzi od Ani Starmach
2) Stan meczu się zmienił (2:2) W mężu - smutek.
Taki widać kraj.