niedziela, 26 października 2014

Wspominki:) i FOTO...


W takie dni jak dzisiaj, kiedy czasu dużo i powolnie się snujemy po domu PRZEGLĄDAM STARE FOTOGRAFIE. Cudownie jest przenieść się na chwilę o krok do tyłu:):) Tyle myśli, wspomnień, uśmiechów, podróży, osób - mnóstwo wszystkiego. Zastanawiam się ile się zmieniło, jak my byliśmy inni, lżejsi o pewne doświadczenia, ale i ubożsi o wiele mądrości. Przeglądam takie, na których jest mama, albo babcia z dziadkiem i myślę, ile nosimy z nich dzisiaj w sobie, bo być może tak samo się uśmiechamy, to samo nas denerwuje "And it's you when I look in the mirror, and it's you when I don't pick up the phone..." jak śpiewa Bono. Love it!!
Znalazłam kilka ciekawych zdjęć z czasów nieco odleglejszych i dziele się z Wami:) Zróbcie tzw. research w swoich foto-zasobach, sami nie uwierzycie, że to wciąż ci sami ludzie...:) Oto my w na wieży Eiffla, nad morzem, przy remoncie domu:):)





Pozdrawiam Was zdjęciowo:) Zachęcam do foto-podróży po własnych albumach:):):) Szybkie dzisiaj wejście i tak tylko na chwilkę, podzielić się niedzielną myślą...
Zylwijka


sobota, 18 października 2014

GLONEK, co często znika:)

 
 
 
Otóż jest tak: nasz Pitek od czasu swoich imienin jest dumnym posiadaczem niewielkiego akwarium, a w nim są następujące pływaki: 2 skalary, 2 glonojady, 1 mieczyk (pan), 2 sztuki małych rybek w paski, 2 z trójkątami na brzuchu, 2 z czarnym pasem (karate!) wzdłuż i 2 sztuki w czerwone kropki. Nazw wyżej opisanych nie znam, czego nietrudno się domyślić. Ryby jedzą, pływają, spoglądają na nas dziwnym okiem, jakby zdziwione, że widzą telewizor, albo kanapkę z serem na talerzu. Co jakiś czas Przemko łapie ryby w siatkę i siup...do słoja. W międzyczasie czyści im środowisko z ich własnych zanieczyszczeń, myje, no wiadomo jak to z rybami... Z przyczyn nikomu nie wiadomych w siatkę nie daje się złapać jeden z glonojadów - CZARNY. No nie wlezie i koniec. Albo się gdzieś schowa, albo z prędkością światła ucieka gdzieś w kamienie. Na nich to już go wcale nie zobaczysz:) I tak ostatnio wlazł gdzieś do jakiejś muszli, przyssał się tym swoim ryjkiem...i siedział tam dopóki Przemko się nie zorientował, że bidulek tam bez wody usycha w misce, dobry kwadrans. Myśleliśmy, że owo zdarzenie odbije się na glonkowej psyche traumą i zaprzestanie ucieczek, poddając się bez walki krótkim podróżom do siatki, ale nic to. Nie dalej jak wczoraj ukochany zmienia rybom wodę, bo już nie widziały gdzie płyną, a tego dziada znów nie ma...Nigdzie, ani w kamykach, ani w roslinach, ani przyssany do filtra. NIC. Doszliśmy do wniosku, że stał się glonożerca obiadową przekąską dla kota. Gdzie myśmy już nie zaglądali, żeby go namierzyć! Całe wyposażenie akwarium zostało, jak zwykle, porządnie umyte, potraktowane gorącą wodą, płukane milionkrotnie. Glonka brak. I niech mi ktoś powie skąd TO wylazło???????????????????? że się nagle odnalazł w akwarium???? Wszystko wypłukane, przeszukane!!!! Po całej tej burzy pływa rześki (może to ta gorąca woda:) z miną, zdaje się, szyderczo zadowoloną!!!!!! :):) Nie dojdziesz człowieku co siedzi w tej głowie z wyłupiastymi ślepkami:):) Cieszymy się jednak, że chłopak cały i zdrów, Pitek się ucieszył, pierwszy go wypatrzył po tych wszystkich zawirowaniach...ech:):) Niby ryby - nuda, a tyle czasem wrażeń:)
 
 
Poza rybim światem, czas nam biegnie niezmiernie szybko...za szybko. Za nami połowa października, jesień w pełni, a wszystko pędzi jak szalone do przodu. Za nami już histeryczne płacze Piotrka przed pójściem do przedszkola, za sobą mamy już dwa chorobowe, przymusowe siedzenia w domu. Okazuje się bowiem, że przedszkole to nie tylko frajda i ciągła zabawa, ale i bakterie...brrr... Jesteśmy już po zapaleniu oskrzeli, a teraz katar, co to nie daje małemu oddychać, a nam spać:) Powoli się wykaraskujemy, więc w poniedziałek normalny rytm naszej rodziny rusza w swoich torach (chyba, że glonojad znów zniknie:) Między kichaniami i kaszlem udało nam się pojechać, wraz z grupą naprawdę fajowskich znajomych, na weekend do Karpacza. Ech...cudowny czas. Pięknie jest w górach o tej porze roku!!! Jesienne kolory, słoneczna pogoda i dobre towarzystwo - bosko:):):) Połaziliśmy po górach, uśmialiśmy się po pachy, poleniuchowaliśmy, jak ktoś chciał. Totalny reset. Lubimy tak się czasem oderwać, zmienić środowisko, choć na chwilę. Szlaki w Karpaczu i okolicach wciąż pełne są turystów, każdy chce jeszcze zdążyć skorzystać z aktywnego wypoczywania zanim zasypie nas zimowy śnieg:)

 

 
W Karpaczu mieliśmy już okazję być, ale w niektórych miejscach byliśmy po raz pierwszy. Na weekendowy wypad to miejsce w sam raz. Słońce wędrowało z nami, widoki cudowne. Love it!

 

 

 



 
Na samą Śnieżkę nie wchodziliśmy tym razem. Ale i tak świetnie jest podreptać trochę tak blisko przyrody. Można zebrać myśli, zdystansować się trochę, co akurat mi bardzo się przydaje:) Postawiliśmy na aktywność, więc daliśmy sobie czadu: bieganie, rowery, wędrówki:):) Tak lubię. Wieczorem wiem, że naprawdę przeżyłam dzień. Wciąż jeszcze łapię okazję do pojeżdżenia rowerem czy pospacerowania. Dzisiaj też się udało, słońce trochę wyjrzało - od razu jest pozytywnie. Właściwie mogłabym jeździć do pracy rowerem...nie wiem czemu tego robię, zawsze mam wielką torbę, po drodze zakupy do zrobienia i odbieram Pitka z przedszkola. Jakoś w tym znajduję główne powody...a to tylko 20 minut jazdy:) Może się przestawię...na wiosnę:):):):)
W górach lubię schroniska, zawsze kojarzą mi się...z gitarami, muzyką, studentami i Starym Dobrym Małżeństwem. No tak mam, jest w nich jakiś urok, setki ludzi przewijających się dziennie, zatrzymujących na gorącą czekoladę...to fajne. W mig nawiązują kontakt, każdy coś pogada, a to skąd jest, a to o pogodzie, wietrze, polityce... Lubię.


 



 
A kto kojarzy ostatnie dwa zdjęcia? Jakie to miasto? Też cudowne, z klimatem i jest gdzie połazić:):) Piszcie swoje wrażenia jeśli byliście. Tymczasem polecam oderwanie się na chwilkę od normalnego codziennego rytmu:) W każdej pracy musi być przerwa::) Udanego nadchodzącego tygodnia, pełnego jesiennych kolorów i ciepła, z dobrą kawą popołudniami i steeeeeeeertą książek do przeczytania tej jesieni:) W następnym poście polecę kilka dobrych pozycji, do towarzystwa z herbatą i kocem:):):):) Pozdrawiam Was ciepło i do kolejnego ... poczytania:)
Zylwijka

środa, 1 października 2014

i jesień i mgła i KAWA:):)

Wszystkim moim ukochanym blogowym podczytywaczom MIŁEGO DNIA:) Niech Wam kawa pachnie cały ten piękny ranek:)




Na ogrodzie wciąż są, piękne, czerwone i...słodkie:):):
Buziaczki, odezwę się wkrótce.
Sylwia