niedziela, 28 lutego 2016

Piątkowe FOTO-polowanie:)

Dzisiaj wiosna, za to w piątek patrzę rano za okno i zima taka cudowna, że naciągnęłam tylko klapki, kurtkę, aparat w łapki i lecę na ogród. Połączenie śniegu i wschodzącego słońca to istna magia:) No dech mi zawsze zapiera,  nawet zimno mi nie było. I tak się potem cieszę z tych zdjęć, radocha po pachy. I tak sobie czasem myślę, że te widoki zza okna mogą być równie wspaniałe, jak kadry z innych miejsc na świecie. Wszystko jest kwestią patrzenia przecież...



Czasem pewne obrazy się po prostu gubią, nie zauważa się i jakoś przechodzi obok. Nie chcę tak. Uciekają fajne chwile, wszystko zaczyna mierzić, nic nie cieszy. Zawsze przecież można dostrzec gdzieś to coś, co nas na chwilę chociaż zachwyci. Polecam się rozejrzeć...





Jak mija Wasz weekend? Z książką, czy może na spacerze? Ja dzisiaj odkurzyłam mój rower i mamy za sobą pierwszą jazdę. Coś tam jednak poskrzypuje...czeka na oliwienie. Takie mam ciche i małe postanowienie, że może w tym sezonie, jak już ciepło bujnie na dobre jeździć rowerem do pracy...:) Tak, to już któryś sezon TEGO właśnie postanowienia i zawsze jest coś...albo pada, albo mam ponad miarę toreb, które muszę zabrać...ech. Czytałam gdzieś, że jak się ma poniżej siedmiu kilometrów do punktu docelowego (do pracy czy szkoły, czy gdzie tam jeszcze) to się powinno jeździć rowerem. Nie dość, że z pożytkiem dla zdrowia i środowiska to jeszcze taniej. Chyba wkleję to postanowienie w moją mapę marzeń. Też jeszcze nie zrobiona...ups.




W ogóle wiele ostatnio myślę, wprowadzam drobne i większe zmiany w mój i nasz rozkład dnia. Pilnuję godzin spania...no akurat z wczoraj na dzisiaj to zupełny odlot bo Piotrek chory więc było nocne latanie z termometrem, wodą i syropami. Staram się pilnować diety (regularność posiłków i małe porcje - nadwaga od zawsze:), odkryłam cudowną, mega-pozytywną moc ćwiczeń jogi, staram się otaczać ludźmi z pozytywnym nastawieniem do życia, a toksycznych omijam. Niełatwe. Musiałam do tego solidnie dojrzeć. Ale mam tą lekkość. Dużo też ostatnio myślę o pracy, jej efektach i możliwościach zmian. Dużo. Wciąż inspiruje mnie Luiza Wójtowicz-Waga TUTAJ JEJ STRONA, podsuwa zawsze coś do rozważenia, sama jest coachem, też czynnym anglistą, inaczej nieco patrzy  na spraw wiieellleee...i polecam, będziecie mieli o czym myśleć:)





Wiosenne porządki zaraz ruszają, ogród buchnie zielenią, okna otwarte na oścież. Idzie cudowny czas. Łapcie oddech:) Pozdrawiam Was ciepło, kończę i idę zwyczajnie spać. Pitek nadal gorączkuje, czeka mnie chodzenie w nocy:) Ale to też uwielbiam. Wszystko jest przecież częścią życia, tak jak ma być. Ahoj.




Aha i zdjęcia róbcie. Czymkolwiek.
Wasza Zylwijka. Dajcie się zainspirować zdjęciu poniżej...


poniedziałek, 22 lutego 2016

Wyrywam się czasem...

Wyrywam się czasem na zakupy...książkowe. I jak się już tak dorwę do półek to przeglądam, podczytuję, oglądam, obracam na wszystkie strony, natycham nos farbą drukarską (no tak mam - moja mama jak była ze mną w ciąży to wąchała naftę...no i tak dziecku zostało wąchanie), odkładam te książki na półkę, idę w inny kąt sklepu i do innego działu. Wracam, biorę książkę na nowo, obracam...a potem ładuję ją do koszyka i idę poszukać następnej. Kiedyś sobie obiecałam, że w każdym miesiącu kupię sobie nową książkę lub płytę. Zrobiłam to raz, może dwa. Ale teraz nadrabiam bo jak już jadę do Empiku, czy gdziekolwiek indziej to lecę po całości. Ostatnio szarpnęłam chyba ze trzy pozycję - wczoraj cztery i to po selekcji bo jeszcze dwie odłożyłam...na następny książkowy wypad. No lubię.


Jadę zawsze z listą bo czasem ktoś coś poleci, czasem sama coś wyszperam, przeglądam blogi, a tam babki też podrzucają no i tak jakoś jest. Oblecę w sklepie z tą listą (większości nie było) i wtedy śmigam w te półki. Potem już znacie moją marszrutę. Ja bym kupiła bardzo wiele, ale to potem przysparza mi kłopotów z cyklu: którą zacząć czytać jako pierwszą? I tak też było i tym razem. Połykam w mig, szybko czytam i biorę następną. Czasem coś w nich zaznaczam, sprawdzam zasugerowane strony www, czy osobistości, czytam recenzje w internecie. Zawsze czytam notkę o autorze i napisy na okładce na końcu. Kiedyś czytałam jeszcze ostatnia stronę - nie muszę chyba mówić, że często-gęsto właśnie wtedy czar pryskał...Wyzbyłam się tego nawyku i Wam też mocno odradzam takie praktyki...przeczytacie ostatnie zdania, a do sklepu już nie oddacie...


Zaczęłam od "Kobiety, które martwią się za bardzo". Wczoraj pochłonęłam i już dzisiaj jestem w "Smaku Miłości" Agnieszki Maciąg. Lubię tę babeczkę. Wiele lat miałam obraz jej porcelanowej, nieskazitelnej urody i nic poza tym. A Ona ma wiele do powiedzenia i zaoferowania. Jak ktoś jest dociekliwy to polecam jej blog TUTAJ. Można czerpać sporo wiedzy, doświadczenia i fajnej kobiecej mądrości. A któż jej dzisiaj nie potrzebuje...?
"7 Nawyków skutecznego działania" poleciała nam kiedyś Luiza Wójtowicz-Waga w czasie szkolenia organizowanego przez Polskie Stowarzyszenie Na Rzecz Jakości w Nauczaniu Języków Obcych w cyklu Kapelusze Lektora, na którym byłam we Wrocławiu w listopadzie. Kilkakrotnie widziałam tę książkę, ocierałam się wręcz o nią, aż w końcu wczoraj buch - do koszyka. Już zacieram na nią łapki:) Podobno mistrzostwo świata i pozwala się doskonalić wewnętrznie i twórczo, a i wiele uświadamia. A medytacje to już taki moje ostatnie odkrycie:) Ale o tym już następnym razem. A co Wy ostatnio podczytujecie? Może coś polecicie?
Pozdrawiam Was książkowo i kolorowo, wszak wiosna chyba już stoi w blokach startowych:)
Wasza Zylwijka






poniedziałek, 15 lutego 2016

Myśli w fotografiach...

Są takie zdjęcia, na które mogę patrzeć godzinami. Mają w sobie jakiś czar, i taki spokój, o którym współczesny człowiek marzy i marzy i marzy, że mu się w końcu taki stan umysłu przytrafi. Otóż - nie przytrafi się sam, trzeba sobie taki spokój wypracować:) Za chwilę lecę do pracy do przerwie - feriach, ale zostawiam Was z porcją takich spokojnych zdjęć. Życzę miłego oglądania. Radości i spokoju na cały nadchodzący tydzień. Nawet jeśli pojawią się w nim jakieś chwilowe burze:) Ahoj.





Mój absolutny numer jeden:)



Chlipię tutaj lekko, bo to niestety nie są zdjęcia z mojej ręki...a bardzo bym chciała, żeby były mojego autorstwa. Do takich ujęć muszę jeszcze fotograficznie dojrzeć:):):) Powyższe pochodzą z www.pixabay.com. Pozdrawiam ciepło. Wiosna za pasem.
Wasza Zylwijka