No właśnie, po co? Dziś się jakoś nad tym zastanawiam. Mój blog powstał jak urodził się Piotruś, to taki impuls, jakaś chęć dokumentowania pewnego procesu, dzielenia się swoim życiem z innymi. Uwielbiam to, ale ponad wszystko cieszy mnie kontakt z innymi!!! To jest cudowne, odzywają się ludzie z dalszych i bliższych stron, zostawiają kilka słów, dzielą się myślą. Każdy blogujący ma swój powód by to robić i każdy blog jest wartościowy, niesie za sobą co innego. A za tym wszystkim stoi przecież człowiek, jego historia, życie, wartości. Ostatnio zrobiłam tutaj solidny przegląd blogów, które podczytuję, obserwuję, komentuję. Część z nich, mocno nieaktualizowanych, usunęłam, a w ich miejsce wprowadziłam kilka nowiutkich, dla mnie totalnie świeżych (dziwię się, jak mogłam się na nie do tej pory nie natknąć!). Przypasowałam je do poszczególnych kategorii, wedle własnych kryteriów i czytam, czytam, czytam... Love it! To trochę tak, jakby zawsze czekała na mnie porcja świeżej prasy do śniadania:) Bosko.
I tak sobie zaglądamy jeden do drugiego, pozdrawiamy, wymieniamy...myślami, opiniami, przedmiotami (akurat takiej okazji jeszcze nie miałam), i czym się da. Nigdy bym nie pomyślała, że będę mogła kontaktować się z osobami, które wydają się trochę poza zasięgiem. Dziś odezwała się do mnie Agnieszka Maciąg (tak, TA Agnieszka!), jestem w kontakcie z osobami znanymi z prasy wnętrzarskiej i branży ogrodniczej. To budujące i mega-inspirujące!!! Swoje kroki ogrodnicze konsultuję z Katarzyną Bellingham, a wnętrzarskie inspiracje mogę obgadać z Asią z GreenCanoe. I cieszy mnie to, zachęca do działania bo się tu, w tej blogosferze, ciągle napędzamy. Uwielbiam absolutnie wszystkich tu zaglądających i zostawiających swój ślad, lub nie.
Niedawno zakończył się coroczny konkurs na BLOGA ROKU, nie wygrał, niestety, mój faworyt (choć głosowałam intensywnie), ale do czego zmierzam...? Otóż, blogi biorące udział są podzielone na kategorie i są tam min. firmowe, specjalistyczne, parentingowe i wiele innych. I ja się nieraz zastanawiam do jakiej kategorii należymy: ja i mój blog. No do jakiej? Jest taka kategoria jak JA I MOJE ŻYCIE - może być, pasuję tam. I są blogi LIFESTYLOWE - też może być, też pasuje:):):):) I fajnie, że nie da się tak jednoznacznie mnie umieścić:):) A Wy? Jakie są Wasze kategorie? Może Wy widzicie mnie w innej grupie/kategorii? Gdy mam gorszy dzien myślę, że kto to czyta, że po co mi właściwie taki niekończący sie projekt (bo blog to taki właśnie projekt wielowątkowy), jakieś mnie nachodzą wątpliwości, czy to komuś w ogóle potrzebne, takie moje myśli...a chwilę potem dostaję mejla od moich podczytywaczy i...wszystko mi mija:) I dzięki wielkie za to, że jesteście, że zaglądacie, że macie dla mnie dobre słowo. Licznik tego bloga bije jak szalony, aż mnie to nieraz onieśmiela, że się tu "wylewam", a to przecież idzie w świat! Ale chcę to robić, chcę spisywać swoje życiowe co nieco:)
Dziś padam na twarz, mam za sobą ciężki zawodowo tydzień, w ogóle jest teraz trudny czas. Energia mi wraca na ogrodzie, bo tam już wszystko kipi słońcem, kolorami, dźwiękami...no jest czadersko. Już kilka ogrodowych zakupów poczyniłam, już się dzieje...sadzi, sieje, podlewa, kosi:):) Wiosna w pełni, jest fajnie. A mi pomysłów i zapału do pracy nie brakuje. No tak mam - energia jest, w miejscu nie usiedzę:):):) Ale o tym już następnym razem. Pozdrawiam Was ciepło i słonecznie, cieszę się, że jesteście. Baju baj i do następnego:)
Wasza wiosenna Zylwijka.