środa, 17 października 2012

DOBRZY LUDZIE WOKÓŁ



 Czy zastanawiacie się czasem jakimi ludźmi się otaczacie? Kto krąży w waszym towarzystwie, sąsiedztwie, kogo macie blisko i dlaczego? My ciągle mamy dobrych ludzi obok siebie, spotykamy ich  na każdym kroku i naprawdę nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że dzisiaj już nie ma dobrych, bezinteresownych ludzi, że to wszystko to wielka obłuda. Tak się jakoś składa, że mamy niebywałe szczęście w tej kwestii i naprawdę spotykamy się z przejawami prawdziwej ludzkości, z prawidłowymi odruchami, z dobrocią i straassszzznnniiiieee nas to cieszy. Przez to sami stajemy się…lepsi – tak myślę. My sami często się uśmiechamy, chętnie pomagamy i to do nas wraca!!!:) Co za radocha zrobić coś dla kogoś, pomóc, poświęcić czas – nio tak to już jest urządzone na tym świecie:) Także zapewniam kochani: dobro wraca:) Wielkie podziękowania kieruję dziś zwłaszcza do Kasi i Janka:) Juhuuuuuuu!!! Jesteście kochani i w ogóle gites!!!!!!!!!! Dobrze, że spotkaliśmy Was na swojej drodze:)
Bez przerwy śledzę wybrane blogi i wciąż poszukuję nowych, takich, które ujmują tym czymś, bliżej nieokreślonym, mają w sobie jakiś czar, pozytywne wrażenie aż bije z ekranu i gdy tak czasem robię przegląd to wciąż się przekonuję, że ludzie robią wiele dobrego, albo dla bliskich, albo dla ogólnie różnistych ludzi i mają z tego wielką satysfakcję. Robią wiele dobrego także dla siebie, bo spotykają się z pozytywnym odbiorem, wraca to do nich w komentarzach. Ja sama często dostaję od Was takie sygnały, że ktoś coś tutaj znajdzie dla siebie, chociażby chwilkę wytchnienia w czasie czytania moich postów. Naprawdę wielkie dzięki za to, sama przyjemność pisać tu, zaglądać, robić zdjęcia i rozbudowywać ten mój mały blogowy światek. Cieszę się, że aż buźka mi się śmieje od ucha do ucha:)
W ogóle świat bloga to niezwykłe miejsce w sieci. Nie wiadomo czasem jak to zakwalifikować, czy to pamiętnik, czy dziennik, co to właściwie? Jak to odbieracie? Pamiętnik kojarzy się z czymś mega-osobistym, takiego czegoś raczej się nie udostępnia innym do podczytywania, za to dziennik musiałby mieć wpisy codzienne, a przynajmniej bardzo częste. Sama nie wiem, jak to zdefiniować. W każdym razie wynalazek to cudowny, komunikator superaśny, bo nawiązuje się łączność z różnymi krańcami kraju czy świata. Myślę, że jakkolwiek podchodzimy do bloga to jest to z pewnością kawałek naszej internetowej podłogi, taki domek, do którego można zawsze zajrzeć, a nawet zaprosić innych. Dlatego, kochani, z racji mojego zawodowego zajęcia zapraszam wszystkich zwariowanych anglistów do jednoczenia się w Klubiku Zwariowanego Anglisty. Zapraszam tych, którzy wybierają niestandardowe metody prowadzenia zajęć, wciąż szukają czegoś nowego, co popchnie młodych do czerpania radości z nauki języka. To miejsce dla tych, którzy chcą dzielić się doświadczeniem, autorskimi pomysłami i rozwiązaniami. Kochani, czekam na Was z niecierpliwością. Ten pomysł przyszedł mi do głowy po tym, jak skontaktowała się ze mną blogerka – też anglistka z ONEROOMFLAT i tak sobie wtedy pomyślałam, że dlaczego by nie… Zapraszam także anglistów, którzy nie posiadają własnych blogów. Napiszcie do mnie mejla na wskazany na stronie adres a ja „wrzucę” Was do klubu:) Widzę w tym szansę na dalsze wspólne działania, ale o tym później, jak nazbieramy chętnych. Dlatego, kochani, ruszamy z angielskim, zwariowanymi i zakręconymi pomysłami na jego naukę.


Na jednym z moich ulubionych blogów natknęłam się na info o Blog Forum Gdańsk. To dwudniowa impreza, pełna wkładów i konferencji poświęconych blogom – ich języku, analizie stylów, zarabianiu dzięki blogowi, fotografowaniu, i wielu, wielu innym ‘technicznym’ wątkom prowadzenia bloga. Co zrobić, żeby zdobyć czytelników, jakie tematy są najbardziej poczytne, czy lepiej być grzecznym, czy przeciwnie – kontrowersyjnym… Przyznam się, że nigdy o tym forum nie słyszałam, choć to już któreś z kolei. I tak sobie po cichu rozmyślam nad tym, że nawet nasze własne blogowe zapiski trafiły już pod analizę fachowców od świata blogosfery. To dobrze, czy nie bardzo? Z jednej strony to wspaniałe, że ktoś to czyta, przegląda, rozkłada nasze zamysły i pomysły na części pierwsze, śledzi licznik otwarcia stron, popularność poszczególnych postów. Z drugiej jednak szkoda, że blogi, tak przecież indywidualne, da się tak po prostu zakwalifikować do jakiejś kategorii, uogólnić wpisy, zdecydować czy to dobry blog czy nie bardzo. Myślę, że każdy ma swój styl, obraz, wizję i chyba trzeba wykonać niezłą robotę, żeby zamknąć to w jakieś ramy. Za każdym blogiem kryje się człowiek, jego pomysł, sposób na życie i to jego charakter tutaj widać. Tak samo z udzielaniem wskazówek na temat, co zrobić żeby zdobyć jak najwięcej czytelników… Jasne, że fajnie jest jak ma się wielu blogowych podglądaczy, ale uważam, że na to pracuje się chyba latami. Nie znam blogera, który pozyskał miliony czytelników w miesiąc, czy dwa. Wszystkie szanowane przeze mnie blogi to ciężka praca autora nad szatą graficzną, tekstami zgodnymi z przekonaniami i nie da się tego tak ot podzielić na dobre lub nie. To jest totalnie indywidualna sprawa – wolność w tej materii. Chętnie wzięłabym udział w tym forum, ale uczestników też się dobrze selekcjonuje. Zgłoszeń podobno była masa, ale otrzymanie wejściówki zależało od tego, jakiego ma się bloga, ile wejść na stronę, jaki temat itp. Myślę, że właśnie dla początkujących takie forum przyniosłoby najwięcej korzyści, bo ci, co już mają stabilną pozycję w sieci nie muszą udowadniać, że ich blog jest wartościowy, nie wspominając już o analizie stylu, czy języka. Ciekawa jestem relacji, wszystko będzie w sieci. A Wy co myślicie na ten temat? Czekam na burzliwe opinie w komentarzach:)

Nasz ogród powoli nabiera jesiennych barw, derenie się czerwienią, a cebule już czekają na wiosnę. Posadziłam krokusy przed oknem w kuchni i się cieszę, bo będą cieszyć oko wczesną wiosną. Dzisiaj dokupiłam jeszcze tulipany o pięknym czerwonym kolorze i do tego różowe hiacynty. Można teraz okazyjnie kupić cebule bo to już ostatni dzwonek na ich sadzenie. Doczytałam ostatnio, że można sadzić cebulowe również w pojemnikach, ale trzeba je zabezpieczyć na zimę, otulić w ciepłe doniczkowe ubranko i czekać na wiosnę i kwiatuszki. Nawet można sadzić cebule warstwowo, na dół większe cebule, wyżej malutkie np. narcyzki:) Taka obsadzona donica będzie co rusz wybuchać różnymi kolorami i kwiatami, całą wiosnę może zdobić taras, czy balkon. Jutro ruszam w ogród zrobić trochę porządków przed zimą i dosadzić wspomniane cebulki. Zachęcam do eksperymentowania z cebulowymi:)


Tymczasem kończę, wieczór zajrzał już w okna, cisza wszędzie i sterta papierkowej pracy na mnie czeka. Cierpię na ciągły brak czasu, wciąż gdzieś biegnę, załatwiam zaległe sprawy i tak w kółko:) ale uśmiecham się i daję radę jak tylko się da. W sklepach pojawiają się już gazetki z ozdobami świątecznymi, choć jeszcze naprawdę dużo czasu, ale może warto wykorzystać wieczory na dłubanki i inne takie…
Pozdrawiam ciepło i do następnego spostowania
Zylwijka

niedziela, 7 października 2012

GRZYBOWO

Kochani, daję przysłowiowy cynk, że wreszcie są grzybki:):):) U nas się już suszą...
Miłej niedzieli z grzybobraniem w planie dnia.
Zylwijka

środa, 3 października 2012

O RÓŻNYCH POWROTACH I DODATKU DO HERBATY




Tak sobie myślę ostatnio, że człowiek ciągle do czegoś wraca. Albo myślami i wspomnieniami, albo przewraca do tyłu kartki z terminarza i szuka tego, co robił kilka dni czy tygodni temu, albo sprawdza skrzętnie, czy wypełnił wszystkie zapisane obowiązki. Spoglądanie we wsteczne lusterko samochodu też jest takim trochę wracaniem do tego, co było. Wracamy do domów, rodzin, wracamy do starych miejsc zamieszkania, do przodków, do kronik, do dokumentów, by sprawdzić, czy rachunki zapłacone, do przepisów kulinarnych naszych babć. Wracamy – w miejsca różne i bez przerwy. Każdego dnia wracamy do domu, do naszego azylu wolnego od pracy zawodowej, wracamy do ukochanych, do spokoju, do naszych ulubionych foteli. I tak myślę o tym, że często również wracamy do korzeni naszej rodziny. Warto wiedzieć skąd się pochodzi, jaka była nasza historia i rodzina kiedyś, kto w niej był, jaki miał status społeczny i czym się zajmował. No nie da się żyć dzisiaj, bez wiedzy co było kiedyś. Zawsze trudno mi było zrozumieć po co te całe drzewa genealogiczne w szkole, szukanie i kopanie w dokumentach i wywiady z babcią czy dziadkiem. O kochani, ile bym dała żeby móc dzisiaj zrobić taki wywiad z moimi dziadkami, mamą, wujami i cioteczkami z dalekich stron. Za późno. Wiem tyle, ile pamiętam z rodzinnych opowieści. Moja mama była mistrzynią w szperaniu w archiwach rodzinnych, diecezjalnych i jakich tam tylko. Dziubała tak długo, aż uzyskała informację o pradziadkach i innych, możliwie jak najdalej w głąb drzewa rodzinnego. Naprawdę ciekawostki się zdarzały:) A to ktoś przegrał majątek rodziny w karty ( tak było!!!), a to ktoś miał dwie żony i wieeeelllleee dzieci, a to jakieś zabawne zdarzenie, a to powiązania z rodziną hrabiowską – no mnóstwo niesamowitych faktów, których odkrywanie może być prawdziwą frajdą. Pewna cioteczka z naszej rodziny wciąż to wszystko pamięta, ale nie chce dać się namówić na zapisanie tego, co wie - taki mały cioteczkowy dziennik, same bezcenne wieści. Się uparła, nie będzie pisać i koniec:) Wiele pamiętają starsi członkowie rodziny, ale też jakoś ciężko przychodzi przekazywanie wiedzy o rodzie młodszym pokoleniom. A to wiedza niezmiernie ważna. Dobrze jest wiedzieć, dlaczego jest się akurat tu, w tym miejscu. Bez wiedzy o tzw. korzeniach w niewiele miejsc możemy dojść z pełną świadomością siebie. Uwielbiam domy i rodziny wielopokoleniowe. Wszyscy razem, blisko siebie, a już najlepiej jak ze sobą mieszkają, choć to dziś takie niemodne. Babcie śpiewające wnukom, a obok prababcia – najważniejsza z rodu. Nic by bez niej nie było, ani tej babci, co śpiewa, ani synów, ani wnuków. To powinna być prawdziwa królowa rodziny. I znam takie domy i rodziny, myślę, że takie bycie ze sobą, choć pewnie czasem trudne bo czasy się zmieniają., musi być czymś cudownym i naprawdę wyjątkowym. To jakby mieć obok siebie skrzynie ze skarbami. Jestem zszokowana gdy widzę, jak spycha się starszych ludzi na jakiś bardzo daleki plan. Nie rozumiem pozostawiania ich samym sobie, bez pomocy, opieki, odwiedzin. Kiedyś stałam w kolejce w aptece, a przede mną starsza pani. Kochani, ile leków!!!!!, pieniądze ogromne za nie wszystkie i tak mi się jakoś żal zrobiło…często o niej myślę.

 Jak zrobić: Cytrynkę wyszorować pod ciepłą wodą, następnie sparzyć wrzątkiem. Pokroić w plastry wraz   ze skórką. Układać w słoiku plastry zalewając je miodem:) na koniec wrzucić kilka goździków i zamknąć. Trzymać w lodówce, choć pewnie za długo tam cytrynki nie posiedzą bo są tak dobre w herbacie, że znikają w tempie natychmiastowym. Bon A'petit!!!

U nas jesień pełną parą. Tygodnie uciekają szybko, sami się dziwimy, jak bardzo. Na co dzień spotykam w szkole dzieciaki, które uczyłam, jak jeszcze były w przedszkolu. To oznacza, że ten czas uciekł także mi, że i ja mam te sześć dodatkowych lat. To jednej strony niezbyt wesołe, ale z drugiej:) o ile jesteśmy mądrzejsi, ile doświadczeń zebranych z każdego dnia, ile rozmów, herbat, myśli, spotkanych ludzi, książek, ile słów, sprzeczek, wspólnie zjedzonych obiadów, ile wspaniałego czasu. Chyba warto to docenić co? Też się czasem nas tym zastanawiacie? Nasz Piotrulek już prawie chodzi, a niedawno był taki maciupki. Systematycznie robię przegląd jego ubrań, wyciągam za małe, dokładam większe. Nie chce mi się czasem wierzyć, że był taki malutki i …krótki:) Ziarenko takie, a teraz już chłopak pełną parą – wielki i pływa i sam zajada ulubione chrupki w ilościach niemożliwych do ogarnięcia:)  I dla Was przygotowałam coś pysznego, w sam raz na jesienne popołudnie lub wieczór. Zróbcie, a cały dom wypełni się aromatem cynamonu, ciepła, jabłek i imbiru. Do tego proponuję ową herbatę z cytryną w miodzie i z goździkami. Z takim zestawem szukanie własnej historii w zapiskach rodziny będzie naprawdę przyjemne, a powroty do domów będą zawsze chwilą, na którą się czeka cały dzień z wielkim utęsknieniem. Pozdrawiam Was cieplutko, przesyłam mnóstwo pozytywnego wiatru na nadchodzące dni. 

 Ahoj:) Miłego pichcenia moi blogowi zaglądacze:)
Wasza Zylwijka

Przepis za: Palce Lizać, dodatek.