Kuchnia jest miejscem
wyjątkowym w całym domu. Tam bowiem kręci się całe życie rodzinne. Tutaj się
planuje, plotkuje, omawia, dyskutuje, twardo obstaje przy swojej racji. To tu
zaprasza się do stołu znajomych i przyjaciół, tutaj się dla nich gotuje
zaprasza do wspólnego kucharzenia. Kuchnia to takie serce domu. Wszystko działa
jak w zegarku. Dobra kuchnia to taka, gdzie pachnie obiadem i ciastem, gdzie
wszystkie „pomocniki” do gotowania mają swoje zacne miejsce, tutaj pracują
wszystkie zmysły. Dobra kuchnia porusza smak, nos, oko i ręce, które z całych
sił przygotowują małe i większe uczty. Często panuje tu niemałe zamieszanie ale
i skupienie, słychać szelest przewracanych kart ksiąg kucharskich lub starych
zeszytów odziedziczonych po mamie czy babci. Ja taki mam. Uwielbiam to. Kocham
wyszukiwać ciekawe pomysły, sprawdzać przepisy i receptury, kupować książki o
gotowaniu, oglądać zdjęcia potraw, szperać po blogach kulinarnych (Polecam świetny
blog dla poszukiwaczy nowych smaków TUTAJ) i
wreszcie próbować produkt końcowy. Któż tego nie lubi… Mam taki zeszyt, w
którym notuję co się udało, co warto zmienić, co smakuje wyśmienicie. Cały
zabazgrany i kolorowy od zakreślaczy:)
Dla mnie kuchnia to nie tylko
smak, ja lubię również otaczać się kolorami. Moja kuchnia pełna jest kolorów.
Uwielbiam kolorowe dodatki, a na ścianach mam obrazy owoców i warzyw w soczystych
barwach zieleni i czerwieni. Taki wystrój to energia na cały dzień, chce się
działać. Dzisiaj chciałam podsunąć Wam pomysł jak w prosty sposób stworzyć
własną galerię kolorów, smaków i…przepisów.
Do utworzenia galerii warto
wykorzystać zdjęcia z czasopism kulinarnych. W takich gazetach i magazynach są
przepiękne fotografie, doskonale wyostrzone barwy i ciekawe kompozycje. Każdy z
Was znajdzie coś, co pasuje do Waszej kuchni, jestem tego pewna. Moja galeria
to zbiór zdjęć pochodzących ze starego kalendarza wydanego jako dodatek do
czasopisma Weranda Country na rok 2010. Zawsze wiedziałam, że prędzej czy
później zrobię z nich taką wystawkę. No i dodatkowo mają na dole przepis:)
A że w kuchni miałam jeszcze kawałek pustej ściany to…już pusta nie jest. W
razie braku pomysłu na obiad czy deser, zerkam tylko i już się robi…Zatem,
kochani, zachęcam Was do poszukiwań ciekawych foto-dań, można założyć teczkę, a
jak się opatrzą, wstawić w ramki nowe zdjęcia. Koszt takiej galeryjki to
właściwie cena ramek, można wykorzystać stare, zapomniane ramki, odnowić je
trochę i już jest oryginalny, totalnie Wasz, niepowtarzalny wystrój. U nas
całość prezentuje się tak:
A skoro słowo dziś o smakach i
kucharzeniu, na weekend proponuję tartę z malinami i galaretką.
Oto jak ją przyrządzić:
- pól kostki masła;
- 1.5 szklanki mąki;
- 1 jajko;
- paczka cukru waniliowego;
- 2 łyżki cukru
Wszystko razem wyrobić ręką,
wyłożyć ciastem formę do tarty, wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st. Piec aż ciasto się
lekko zrumieni. Po upieczeniu zostawić do ostygnięcia. Nakładać zamrożone lub
świeże maliny. Rozrobić galaretkę w połowie ilości wody podanej na opakowaniu.
Gdy galaretka zacznie tężeć, zalać nią maliny. Wstawić ciasto do lodówki do
całkowitego ścięcia galaretki.
Potem zajadać się do ostatniego okruszka…
Pozdrawiam ciepło, choć na dworze
12 st.
Brrrr…
Zylwijka
1...2...3...próba komentarza:)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, fajne pomysły ale przede wszystkim bardzo dobra tarta :) Pierwszy raz udało mi się coś upiec. Dziękuję za przepis.
OdpowiedzUsuńBędę na bieżąco zaglądał.
Pozdrawiam
Mniammmm.... Jutro biorę się za tartę;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam na blog:) Cieszę się, że tarta się udała. Pozdrawiam. Ps. Jak Luxtorpeda?
OdpowiedzUsuńGłośno, mocno i bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuń