poniedziałek, 11 czerwca 2012

MOŻE Z TEATRU...



Po przeprowadzce długo funkcjonowaliśmy bez umywalki w górnej łazience, a to dlatego, że...nie mogliśmy znaleźć właściwego pod nią stoliczka. Zjeździliśmy wszystkie ulubione sklepy, markety, pchle targi, składy staroci i nic. A to wysokość nie taka, a to zbyt nowoczesny, a to kolor nie bardzo pasujący...no nic. Aż wreszcie z pomocą przyszedł serwis aukcji internetowych, tak!!! Był tam, stał i czekał na naszą łazienkę!!! Obdarty, w kolorach nie przypominających żadnego konkretnego, z napisem zrobionym kredkami świecowymi „Love you” i wywijasami spod dziecięcej ręki. Już widziałam jak go odnawiam, szlifuję i nakładam białą, akrylową farbę... I wreszcie dotarł! Oj, bidnie to wyglądało, ale szlifierka ruszyła, rozłożony na poszczególne elementy stoliczek stracił pierwotne warstwy i został goły mdf - jak go stworzono... Potem już tylko farba, czyszczenie uchwytów, dokręcenie i jest!!!
A na „głowę” umywalka.

 


            Przyznacie, że stolik ma formę antycznego mebla, a tu...zwykła płyta!!! I tak sobie nieraz myślę, że może to rekwizyt z jakiegoś starego teatru, część wielu sztuk, może Krystyna Janda odkładała na niego porcelanową filiżankę z teatralną kawą. Może, może...Może ten stoliczek był świadkiem intymnych rozmów między dwojgiem zakochanych, bądź to w sztuce, bądź w prawdziwym życiu...Może widział wiele, a może po prostu stał latami w garażu lub na strychu wśród wielu nikomu nie potrzebnych rupieci. Jedno jest pewne – u nas jest przeeeeeemiiiilllleeee widziany, ma swoje miejsce i funkcję i nową szatę...niczym z teatru...
No i ma swoje drugie życie.
Pozdrawiam Was
Zylwijka

1 komentarz:

  1. Mała - wielka szafka wniosła cudny klimat do Waszej łazienki!

    OdpowiedzUsuń