Ostatnio długo jechałam pociągiem. Ile to można spraw ułożyć, przemyśleć, poukładać jedynie...patrząc się w okno. Pomiędzy prośbami syna o bułkę albo grę w kółko-krzyżyk gapiłam się w te pola, lasy. To jakby mijać wszystko, widzieć, że życie tak się właśnie przesuwa, czasem zatrzyma się na chwilę...taki przystanek, stacja. A potem znowu pędzi. Jechali starzy z wnukami i panie z tipsami, z plecakiem, albo pięknym neseserem w kwiaty. Jechały młode Francuzki, ktoś z klatką z jakby szynszylą w środku. Ktoś o drogę spytał, ktoś zafochał, że miejscówkę ma, a pani mu podsiadła. Pół drogi człowiek z siwą brodą stał, te Francuzki na podłodze, na plecakach - fajnie, młodość w końcu. I właśnie ten z tą brodą też patrzył w okno, jak ja. Reszta w ekrany - ktoś film, ktoś słuchawki i muzyka, ktoś przegląd sportowy albo wiadomości giełdowe. A za oknem wszystko pędziło jak szalone. Nikt nie rozmawiał, spali raczej. A potem zdziwieni, że koniec podróży, że to już, tak minęło szybko przez te internety, łotsapy, tik-toki-sroki... Spoko, też zerknę - nie powiem, ale lubię się tak zawiesić gapiąc się w dal, w te zboża, albo piękne duże miasta - nocą zwłaszcza. Czasem w domu też się tak zapatrzę, wyłączę na chwilę, a potem wracam z myślą jakąś, jak dzisiaj. Życie mi wtedy zwalnia, dostrzegam, że w ogóle jest, dzieje się, mija.
Jestem tu dzisiaj znów bo ktoś mi przypomniał, że ostatni wpis mam...z lutego, a lubi tu zajrzeć. I tak mi się miło zrobiło, bo choć widzę, że ten licznik wejść wciąż bije w górę, to jakoś trudniej myśli zebrać w słowa, wydaje mi się często, że wszystko już zostało powiedziane, napisane, wymyślone, że kto tu coś może znaleźć dla siebie. A jednak. Ale chcę pisać tu znowu, głównie dla siebie bo to mi jakoś myśli porządkuje. Tak - głównie dla siebie. Przez ten czas od lutego wiele się działo, dopiero teraz mogę zwolnić, odpocząć naprawdę. Wrócić do zainteresowań, do poszukiwań. I to zapatrzenie w okno poniekąd mi o tym przypomniało.
Przez ostatnie pół roku wracałam do fotografowania. To mi, jak fala, przychodzi i oddala się znowu, by za jakiś czas znowu się odezwać. Sprzęt mam stary, już są mega wypasione kombajny do zdjęć, ale lubię go. Na obróbce mało się znam, te suwaki, wykresy. Od lutego para zawodowych fotografów pokazywała krok po kroku jak to ugryźć, inspirowali, uczyli, podpowiadali, oceniali i...gonili do robienia zdjęć. Dawno nic mi tak nie dmuchało w żagle. Pół roku pracy zakończyliśmy wernisażem. Byli zaproszeni gości i dobre wino do toastu i dyskusje do późnych godzin nocnych. Ludzie, jaka radocha! Ekipa uczestników warsztatów nie do podrobienia (dziewczyny jesteśmy hardcore'ami! Greg i Gosia - wiadomix - profeska) Dzięki Wam wszystkim wielkie! Obyśmy się gdzieś jeszcze spotkali przy podobnym przedsięwzięciu, znowu damy czadu! I tak mi się przypomniało jak należy zdjęcia nie tylko robić, ale i...oglądać. Że to się trzeba napatrzeć na nie, jak w to okno w pociągu, zawiesić. Tyle się wtedy widzi. A jak po łebkach się przeleci to psinco z tego. Nad fotografią naprawdę można - trzeba - wyhamować, dostrzec, pomyśleć. A jak się tak tylko sztucznym paznokciem przewinie po ekranie, to nie dość, że się niewiele zobaczy, to jeszcze rysa zostanie. Taki niesmak. Nie róbcie tego.
Ps. I Przemciowi dzięki, że mi te warsztaty wypatrzył:)
Ps. I Przemciowi dzięki, że mi te warsztaty wypatrzył:)
Zylwijka
Potwierdzam, wernisaż rewelacja!!! Gosia i Greg - wspaniali ludzie, brałam udział w ich warsztatach ale nasze były krótsze... szkoda, że nie mogłam brać udziału w tych, co Ty ake wiadomo, dzieci pochłaniają cały mój czas... Cieszę się, że w końcu napisałaś ��
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że mi znowu ręce na klawiaturę opadły i myśli się (zgodnie z nazwą bloga) pozbierały...Pozdrawiam:):):)
Usuńile takich okien przemyslalam,jezdzac do Wroclawia latami....i wlasnie tak bylo jak piszesz ,a i teraz jest tak jak piszesz...bo dalej jezdze pociagiem...tylko z synem i obrazki dostarczam....wlasnie tak jest ;) dzieki. fajny mam poczatek dnia,ustawiony na tych waznych torach... kiss
OdpowiedzUsuńTak, podróż pociągiem coś w sobie ma:):):) Ostatnio znowu pojechałam i...gdybym pisała ten tekst ponownie to byłby takiej samej treści:) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńJezu jak się cieszę
OdpowiedzUsuńZ tych króciutkich wskrzeszeń
:) :) :) :) :) :) Jezu, jak ja lubię, jak ja bardzo lubię, chyba tak jak ja nie lubi nikt...
UsuńJezu jak się cieszę
OdpowiedzUsuńZ tych króciutkich wskrzeszeń
Pięknie uchwycony zachód słońca :)
OdpowiedzUsuń