Ech moi drodzy podczytywacze, nie
wiadomo od czego tu zacząć, taki mam natłok myśli i rzeczy do przekazania. Tyle
się wciąż dzieje, trudno to czasem uporządkować, ale zaczynamy. Otóż kochani,
druga część kursu filcowania odbyła się w zeszłą sobotę. Czas leciał
nieubłaganie, a my ciężką pracą filcowałyśmy ile wlezie, z przerwą na ciasto i
kawkę. Pogoda cudnie dopisała więc można było szaleć z wodą, bez obawy o meble,
podłogi itp. Ostatnio tworzyliśmy kule, kwiaty płaskie, za to tym razem formy
otwarte jak kwiaty (forma trójwymiarowa), pierścionki, aniołki itp. oraz formy
zamknięte czyli np. misy, lampiony, pokrowce na telefon, kapcie. No nie jest to
ot tak sobie usiąść i zrobić, sporo się namęczyłyśmy, ale udało się, a efekt
przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Wraz z Martą (TUTAJ) wróciłyśmy
zachwycone możliwościami, jakie daje wełna, można zrobić dosłownie wszystko. Po
kursie jeszcze solidne notatki i rysunki, burza mózgów i mamy pełną głowę
pomysłów na nowe wzory. Jeśli wciąż szukacie nowych zajęć polecam spróbowanie
filcowania, to proste i daje ogromne możliwości udekorowania domu niezwykłymi
dodatkami. Cicho nadmieniam, że zbliża się jesień, a potem ddddłłłuuugggaaa zima -
prace w ogrodzie odpadają więc można się zająć takim dłubaniem drobnych ozdóbek
na święta, czy jak tam kto woli.
Poza kursem u nas czas malin i
ziół. Pierwsze malinki siedzą już w słoikach w postaci dżemu, a zioła się suszą
(tymianek) przypięte do żabek od karnisza:) Tak mi się marzy
prawdziwe ‘coś’ do suszenia ziół, żebym mogła je swobodnie powiesić pod
drewnianą belką na suficie, no i żeby ta ‘suszarka’ była ładna. Widziałam kilka
takich wzorów, ale nie wiem gdzie można coś takiego dostać. Pewnie zrobimy
sami, co Przemusiu? Efekt niepowtarzalny i oryginalny. Może na starociach
znajdziemy coś takiego, co się uda przerobić na takie cuś. Póki co żabki
karniszowe zaprosiły do siebie tymianek, czeka melisa i niestety w bardzo
słabych ilościach rozmaryn. Ale dobre i to. Czy Wy też suszycie własne zioła?
Nie trzeba mieć wielkiego ogrodu nawet na balkonie w bloku zioła się udają.
Wystarczy rzetelnie podlewać, a wyskoczą w górę i dadzą wspaniały aromat swoimi
olejkami. Potem do potraw jak znalazł, bazylia do pomidorów, tymianek to
zapiekanek, melisa do napojów chłodzących lub na herbatkę. Pycha.
Dziękuję Wam bardzo za ciepłe
słowa, które wciąż otrzymuję. Cieszę się, że zaglądacie tu, znajdujecie
inspirację, odnajdujecie w sobie chęci do działania we własnych domkach i
mieszkaniach. Niezmiernie jednak cieszy mnie to, że czasem ktoś z Was znajduje
tutaj takie małe słowo dla siebie, że łapiecie pozytywny wiatr, to mnie
niesamowicie cieszy i motywuje do dalszego blogowania. Dziękuję Kasi za
dłuuugggie mejle, Gosi, że zmienia balkon i zagląda do magazynu Weranda Country
i wielu innym za miłe komentarze i kontakt. To cudowne wiedzieć, że czekacie na
kolejne posty. Ja sama chciałabym mieć na tyle czasu, żeby pisać tutaj
codziennie, ale w natłoku spraw domowych i wkrótce zawodowych udaje mi się
uszczknąć tyle, ile widać. Ale myślę ciągle co tu nowego wrzucić, co pokazać,
co może okazać się ciekawe. Aparat foto jest niemalże ciągle w użyciu,
fotografuję, zrzucam na komputer, obrabiam i pokazuję tutaj. Zatem żegnam się
powoli, pozdrawiam Was ciepło i biegnę dalej żyć po naszemu ‘wiejsku’. Naprawdę czuję, że zbliża się jesień, spójrzcie na ten zestaw śniadaniowy, rozgrzewające kakao? A jednak. Tak mam.
Wasza Zylwijka
Coś mi komentarza nie zapisało no... Fajnie było razem podziałać:) A zapach Twoich ziół czuję aż u mnie...:) Pzdr!
OdpowiedzUsuń... no to coś wymyślimy na te ziela:):):)?):):):) pomysł jest .... ale nie powiem:):):)
OdpowiedzUsuń... dziekuje za ten "pozytywny wiatr" z twojego bloga! I ide dzialac :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))