niedziela, 2 lutego 2014

trutu tutu...


Jak ja lubię to weekendowe powolne szwędanie:) Bujamy się po domu w stroju dresiarskim i tak sobie to tu zajrzę, to tam, to coś poszperam w sieci, to w książce, to coś przestawię, to sprzątnę, to upichcę i tak caaałłyyyy weekend - odpoczywam. Planuję zadania na nadchodzący czas, dokończę kilka rozpoczętych i to tyle na rozpoczynający się jutro tydzień. Maja Popielarska (prowadząca program "Maja w ogrodzie" - jestem mega fanką!!!) użyła wczoraj słowa "przedwiośnie" i kochani, jak ja się tego złapałam!!!!!!!!!!!!! I zaglądam już nieśmiało za okno, wczoraj zrobiłam przegląd zielonych w naszym ogrodzie i już się snują w głowie myśli ogrodowe. Jak zwykle chcę wiele, potem trzeba plany okroić (Przemko!), potem znowu plany okroić (budżet domowy!) a na końcu wziąć się solidnie do ciężkiej pracy bo w naszym ogrodzie nie pracuje firma ogrodowa, ale my, własnymi rękami:) A ile potem radochy, jak się samemu zrobi (co nie Ania?). W zeszłym sezonie planowałam, że cały ogród NARYSUJĘ - nie udało się, planu nie ma. I myśl ta mi wróciła, więc chyba już w tym sezonie to zrobię. Nie umiem rysować rzutów, nie łapęe jakichś tam perspektyw, głębi i tych wszystkich architektonicznych detali, ale co tam! narysuję sobie wszystko jakby z góry i pozaznaczam co gdzie mam. Myślę, że wtedy będzie widać dokładnie, gdzie trzeba dołożyć roślin, gdzie ścieżkę, gdzie jakąś wodę, czy małą architekturę. Zupełnie nie wiem, czy tak faktycznie będzie, ale cóż, warto spróbować. Pokażę Wam, co z tego ostatecznie wyjdzie.
Z wielką niecierpliwością czekam już na ferie (zimowe?) Zimy jakby mniej w tym roku, ale wcale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Wolę świadomość, że mogę spokojnie, bez zasp dojechać do pracy:):):) A mam po drodze taki punkt, który łatwy nie jest do pokonania, gdy porządnie sypnie puchem. 
Wciąż pamiętam o moich trzech punktach-postanowieniach na ten rok KDR - Kuchnia, Dystans, Ruch. Najtrudniej idzie z dystansem do wielu rzeczy... Jakoś tak zawsze się wkręcę w wiele spraw, które ostatecznie nie są warte moich nerwów i strachu. Potem zwykle wychodzi na plus, ale co już się nawkurzam, to się nie odwróci, niestety. Kto tam po drugiej stronie ekranu ma podobnie? Ale, kochani, staram się, naprawdę się staram nie denerwować z byle powodu:) Z punktem "Kuchnia" jest lepiej. Pichcimy różniste dobrocie, na bazie zdrowych rzeczy. Naprawdę myślę o tym, co jemy i z tego jestem mega dumna. Może nie widać radykalnych zmian, takich na oko, że tryskamy rumieńcem, że szczuplejemy w oczach, ale nie to najważniejsze:) Staramy się jeść regularnie i z większą ilością warzyw i owoców i się udaje. Poszukuję nowych smaków, dobrych, i prostych do przygotowania:) Za to z "Ruchem" jest całkiem fajnie. Śmigam na zajęcia aerobikowe, uwielbiam je, jest fajnie, kto ma chęć dołączyć? Rezerwujcie poniedziałki i czwartki o godz. 19tej w miejscowym Ośrodku Kultury:) A po ćwiczeniach polecam książkę Magdaleny Rittenhouse Nowy Jork. To podróż po najsłynniejszym mieście świata, dla tych, którzy nigdy tam nie byli. Naszpikowana ciekawostkami, a pozbawiona przewodnikowego bełkotu. Polecam:)
Tymczasem kończę, zróbcie przegląd swoich roślin na działkach, balkonach i w ogrodach. Koniecznie przynieście do domu coś zielonego do podjadania, może bazylię, albo oregano? Możecie także wysiać coś sami (u nas od wczoraj rzeżucha:) I łapcie dystans:):):):):):):):):):):)
Do zobaczyska ludziska:) Dziękuję wszystkim podczytującym za komentarze, opinie i mejle. To daje power i inspiruje. Fajnie, że ktoś pod wpływem kilku tutaj słów łapie wiatr w żagle i ma chęć do wielu rzeczy, do podziałania we własnym domu, ogródku, pracy. Dzięki wielgaśne:)
Zylwijka





2 komentarze:

  1. Zieleniną to ja jeszcze sobie nie zawracam głowy bo otrzymany ogródek wymaga oczyszczenia z niechcianych chwastów, wyrzucenia rupieci i zdemontowania komórki, na miejscu, której postawi się coś gdzie będzie można, choćby grilla schować. A później wszystko przekopać i można będzie myśleć o sadzeniu :) Dużo miejsca nie ma więc na pewno jakieś drzewko owocowe a później kilka metrów trawnika i dwa rządki czegoś co ubarwi ten cały harmider. A póki co myślę co tak w ogóle można by na parapet postawić, bo na roślinach to ja się tak znam jak Tusk na rządzeniu :) Liczę na jakąś poradę, co mógłbym w doniczce postawić a nie jest jakoś skomplikowane i trudne w utrzymaniu a jakoś wygląda i nacieszy oczy.

    Pozdrawiam pro-wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też lubię weekendowe leniuchowanie, ruch (wszelki), teraz śmigam dwa razy w tygodniu na fitnes. A książki, to mój konik. Po prostu uwielbiam czytać. Zapraszam Cię na:http://murawskaagata2.blogspot.com/. Czeka tam na Ciebie niespodzianka:)

    OdpowiedzUsuń