piątek, 3 stycznia 2014

I śniegu Brak:)


Nie. Takiego widoku za oknem jak powyższe zdjęcie (i z kotem) z pewnością nie ma. Za to świeci słońce i moje myśli biegną dziwnie ku...wiośnie (?) Mamy przecież kalendarzową, niedawno rozpoczętą zimę, ale aura na to nie wskazuje. Podobno w górskich terenach też śniegu ani widu, ani słychu... Jak minęły święta i powitanie nowego roku? Szampańsko, czy raczej w domowym zaciszu z lampką ulubionego wina? U nas radośnie i w miłym towarzystwie znajomych, to pierwszy prawdziwy Sylwester naszego Pitka, który dzielnie wytrzymał do północy, nieco przerażony hukiem sztucznych ogni i petard:) Ale przemiło upłynął nam ten czas. Wielu blogowiczów i blogerek dokonało podsumowń ubiegłego roku, a to w postaci foto-kolażu, a to listy najważniejszych wydarzeń - takie kalendarium, a to w formie refleksji lub na jeszcze wiele innych sposobów. Mi poprzedni rok upłynął...w matni papierów i dokumentów:):):) Stosy - dosłownie:) I tak mi się chyba będzie kojarzył:):) Na szczęście kupki maleją, a papierki wracają na swoje miejsca:):) A jakie postanowienia na nadchodzący czas? Kto ma ciekawe? Kiedyś naprawdę zrobiłam taką listę z postanowieniami - prawdziwy SPIS POWSZECHNY tego, czego miałam sie trzymać. Po tym doświadczeniu zdecydowanie wolę ustalanie sobie celów na krótszy i konkretny czas. Ale jedno, co chodzi mi po głowie i tego chcę sie trzymać to WIĘCEJ WARZYW  W KUCHNI!!! Tak - do obiadu w różnej postaci, conajmniej trzy razy w tygodniu. I basta! W ogóle mam nadzieję inaczej planować swoją kuchnię. No, tak mnie jakoś naszło. Także - chłopaki moje - bójcie się!!!! Brukselka nadchodzi:)
Druga sprawa, nad którą MUSZĘ popracować to dystans do wwwwiiieeeelluuuu rzeczy, naprawdę do mnóstwa. Mam wrodzone tendencje do panikowania tam, gdzie nie jest to wcale potrzebne. I to moi bliscy,  a także znajomi potwierdzą z pełnym przekonaniem:) I wkurzam wszystkich dookoła swoim roztrząsaniem hehehe:) Także kochani, jeśli macie choć w części takie zawirowania, jak ja to właśnie złapanie dystansu jest mile widziane, wręcz wskazane:) Po jakims czasie zdam relację, jak mi owo "dystansowanie" idzie.
Trzecia sprawa to RUCH! Więcej, więcej, więcej. Albo wrócę do biegania, albo znajdę sobie coś innego bo chyba mnie rozerwie od środka. Często nie radzę sobie w przypływen energii, wciąż mam wrażenie, że za mało ją spożytkowuję na coś fajnego i konkretnego. Dlatego ruch (i nie mówię to o założeniu Ruchu Kobiet Uciśnionych:) tylko o prawdziwym ruszaniu nogami i rękami, czyli tzw. sporcie. Po przerwie wracam na aerobik i jakoś jakby rower mnie znowu woła:) Ktoś się chce dołączyć? Było by miło, a i motywacja się zwiększa w towarzystwie:)
Kończąc, zaglądam w okno. Wiosna - no wiosna najprawdziwsza. Ze słońcem i pozytywnym powiewem w tle. Chyba zacznę wysiewać zioła, a co! Tymczasem pozdrawiam Was ciepło i słonecznie (zaraz idziemy na spacer) i do rychłego, blogowego zobaczenia.
Pamiętajcie kochani na 2014 rok: Kuchnia - Dystans - Ruch:):):):):):):):):):):) Moja "postanowieniowa" trójeczka.
Zylwijka:)

1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki za realizację postanowień :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń