poniedziałek, 22 lutego 2016

Wyrywam się czasem...

Wyrywam się czasem na zakupy...książkowe. I jak się już tak dorwę do półek to przeglądam, podczytuję, oglądam, obracam na wszystkie strony, natycham nos farbą drukarską (no tak mam - moja mama jak była ze mną w ciąży to wąchała naftę...no i tak dziecku zostało wąchanie), odkładam te książki na półkę, idę w inny kąt sklepu i do innego działu. Wracam, biorę książkę na nowo, obracam...a potem ładuję ją do koszyka i idę poszukać następnej. Kiedyś sobie obiecałam, że w każdym miesiącu kupię sobie nową książkę lub płytę. Zrobiłam to raz, może dwa. Ale teraz nadrabiam bo jak już jadę do Empiku, czy gdziekolwiek indziej to lecę po całości. Ostatnio szarpnęłam chyba ze trzy pozycję - wczoraj cztery i to po selekcji bo jeszcze dwie odłożyłam...na następny książkowy wypad. No lubię.


Jadę zawsze z listą bo czasem ktoś coś poleci, czasem sama coś wyszperam, przeglądam blogi, a tam babki też podrzucają no i tak jakoś jest. Oblecę w sklepie z tą listą (większości nie było) i wtedy śmigam w te półki. Potem już znacie moją marszrutę. Ja bym kupiła bardzo wiele, ale to potem przysparza mi kłopotów z cyklu: którą zacząć czytać jako pierwszą? I tak też było i tym razem. Połykam w mig, szybko czytam i biorę następną. Czasem coś w nich zaznaczam, sprawdzam zasugerowane strony www, czy osobistości, czytam recenzje w internecie. Zawsze czytam notkę o autorze i napisy na okładce na końcu. Kiedyś czytałam jeszcze ostatnia stronę - nie muszę chyba mówić, że często-gęsto właśnie wtedy czar pryskał...Wyzbyłam się tego nawyku i Wam też mocno odradzam takie praktyki...przeczytacie ostatnie zdania, a do sklepu już nie oddacie...


Zaczęłam od "Kobiety, które martwią się za bardzo". Wczoraj pochłonęłam i już dzisiaj jestem w "Smaku Miłości" Agnieszki Maciąg. Lubię tę babeczkę. Wiele lat miałam obraz jej porcelanowej, nieskazitelnej urody i nic poza tym. A Ona ma wiele do powiedzenia i zaoferowania. Jak ktoś jest dociekliwy to polecam jej blog TUTAJ. Można czerpać sporo wiedzy, doświadczenia i fajnej kobiecej mądrości. A któż jej dzisiaj nie potrzebuje...?
"7 Nawyków skutecznego działania" poleciała nam kiedyś Luiza Wójtowicz-Waga w czasie szkolenia organizowanego przez Polskie Stowarzyszenie Na Rzecz Jakości w Nauczaniu Języków Obcych w cyklu Kapelusze Lektora, na którym byłam we Wrocławiu w listopadzie. Kilkakrotnie widziałam tę książkę, ocierałam się wręcz o nią, aż w końcu wczoraj buch - do koszyka. Już zacieram na nią łapki:) Podobno mistrzostwo świata i pozwala się doskonalić wewnętrznie i twórczo, a i wiele uświadamia. A medytacje to już taki moje ostatnie odkrycie:) Ale o tym już następnym razem. A co Wy ostatnio podczytujecie? Może coś polecicie?
Pozdrawiam Was książkowo i kolorowo, wszak wiosna chyba już stoi w blokach startowych:)
Wasza Zylwijka






7 komentarzy:

  1. Książki i ja uwielbiam, wręcz połykam:) Dwie z tych które zaproponowałaś już mam i znam je dobrze ( książkę A. Maciąg i 7 nawyków skutecznego działania). Własnie wczoraj przyszła do mnie paczka z kolejna dawką wiedzy...tej z serii rozwoju duchowego:) Teraz czytam Miedzy światami B.Pawlikowskiej i już nie mogę doczekać się kiedy będę czytać następne...czytanie i książki to mój rodzaj medytacji i odpoczynku. To moja mała odskocznia:)
    Pozdrawiam ciepło i serdecznie i miłej lekturki życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to witam w klubie!!!:):):) Ja falami - raz połykam masowo, a potem mam zastoje w czytaniu:) Codziennie jednak musimy zadbać o serce, umysł, ducha i ciało. Codziennie. A medytowanie - któż z nas tego nie robi? Nawet małe i krótkie zamyślenie się, "zawieszenie" na chwilę jest medytacją. Fajowe to jest. A i joga jeszcze - moje odkrycie i moja nowa miłośc:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. :))) uwielbiam książk i ja, zwłaszcza do poduszki przed snem :))) Często się więc zdarza, że nieco szybciej zamykam się w mej sypialence, aby się móc delektować ciszą i książką ;).... moja ostatnia to " Cicha 5" zbiór opowiadań fantastycznych polskich pisarek. Szczerze polecam. Z tych zagraMAnicznych to Regina Brett mnie zafascynowała swoimi przemyśleniami i bardzo lubię do niej wracać podobnie jak do Beaty Pawlikowskiej :))) ależ się cieszę, że tutaj zajrzałam :)))
    ...już wiem jaką przeczytam następną ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatę Pawlikowską też bardzo lubię. Ostatnio w Empiku widziałam, że jej wydawnictw jest cała półka!!!!!!!! Od opowieści z podróży aż po poradniki rozwoju osobistego. Sama mam kalendarz na 2016 r z tej serii, jest fajowy, ma fajne teksty i jest pozytywny na maksa:):):):)No i można zapisać, co ważniejsze bo jest też sporo miejsca. O Reginie Brett nie słyszałam, ale na pewno zbadam temat:)Pozdrawiam ciepło, już chyba wiosna, co?

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. ...oj tęskno za tą prawdziwą wiosenką! :))) wczorajsza przebieżka na tropie przebiśniegów ;) i WIELKA moja RADOŚĆ gdy je spostrzegłam na trasie :))) jeszcze chwila i będziemy cieszyć oczy różnobarwnym kwieciem ;)))... tymczasem mrozik pięknie dziś bielą zaszalał, no ale wszak jeszcze luty ;)
    Pozdrawiam i miłego piątku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dzisiaj rano takie słońce złapałam aparatem, że sama się zachwyciłam:) i śnieg!!!!!!!! chyba się za bardzo cieszymy na tą wiosnę bo tu dzisiaj niespodzianka - ale też fajnie:) Ps. To bieganie tez mnie korci...:) pozdrawiam.

      Usuń