czwartek, 5 marca 2015

Kiedy kończy się tydzień...


Kiedy nadchodzi koniec tygodnia łapię oddech. Po całym ciężkim i wielkim tygodniowym zamieszaniu uwielbiam taki czas...kominkowy, świecowy, spokojny. W piątki pracuję krócej, choć nie mniej intensywnie. Najcięższy jest czwartek i to właśnie czwartkowe wieczory dają mi chwilę wytchnienia. Bywa, że padam wieczorem i to dosłownie. Siadam w fotelu i...odpływam na maksa, śpię niczym mops. Przemko też pada ale ze śmiechu ze mnie. I dzisiaj mam taki sobie własny wieczór, ogień w kominku mi tu huczy, Pitek lata po domu, ja jeszcze popycham sprawy zawodowe i za oknami już ciemny wieczór. Love it! 


Słońce zaczyna nas powoli rozpieszczać coraz dłuższym pobytem na niebie, dzień już wyraźnie się przedłużył, a moje myśli krążą już wokół ogrodu. Planem numer jeden tego sezonu są wspomniane wcześniej przeze mnie wyniesione rabaty. Otóż kochani SAMA sobie zaprojektowałam jak to ma wyglądać, przejrzałam wymiary dotychczasowego warzywnika, dopasowałam jak by to tu wszystko pomieścić, narysowałam, powycinałam, ułożyłam i nawet drewno już zamówiłam. Wszystko osobiście, choć pod surowym okiem męża:):):):) I jutro drewno przyjedzie!!!!! Tak to mniej więcej będzie wyglądać.



Te czerwone prostokąciki to wyskalowane skrzynie na podniesione rabaty. Jestem bardzo ciekawa efektów, podobno lepiej się uprawia wszystko w tych wielkich niby-donicach, a poza tym mam wrażenie, że wprowadzają w ogród sporo porządku i ładu. Obudowa będzie z drzewa jodłowego, choć wolałabym może liściaste. Niestety, trzeba trzykrotnie więcej czasu na przygotowanie takiego drewna w pobliskeij suszarni, a przecież zaraz trzeba ruszać z warzywkami i niespecjalnie mam czas żeby odwlekać budowę wysokich grządek. Grubość deski jednak wynagrodzi mi fakt, że drewno będzie nieco bardziej miękkie (3,2 mm). Inspirację i pełen pozytywów opis takich grządek znalazłam w magazynie Gardener's World, do zakupu którego też Was już zachęcałam:) Pokażę jak już wszystko poskręcamy i grządki będą już tylko czkać na swoich warzywniczych mieszkańców:):):) Póki co pękam z dumy, to mój pierwszy mini-projekcik, taki wymierzony itd. Ech...:) Radocha jest:) Póki co złapałam kilka kadrów codziennej domowej krzątaniny:) 






A jak Wasz wieczór kochanie podczytywacze? Zajrzałam na chwilkę i już zmykam, Pitek czeka na przeczytanie bajeczki, a ja na piżamowe posiedzenie przed telewizorem, żegnam Was zatem i do kolejnego spotkania:) Pozdrawiam ciepło i wysyłam kominkową energię:):):)
Wasza Zylwijka:)

7 komentarzy:

  1. nie obstaję że podwyższone grządki będą czkać ...ale może im się zdarzy po cebuli lub groszku :):):):) ale czekamy na efekty ... oczywiście pełne efekty na późne lato i jesień ... np. czkające podwyższone grządki z marchewami jak modrzewie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S. Zdjęcie 1 kominek zrobiony pod surowym okiem żonki ... termin realizacji 2010-2015 :):):):):):) /dłużej niż remont całego domu i to nie przez surowe oko żonki/:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Surowe oko się wściekało bo mi w kadr się wciskał jak nie jeden chłoptaś to drugi:)

      Usuń
  3. Przede wszystkim piękne zdjęcia....a drugie to gratulacje, projekt ogrodu! Super:) Będę z cierpliwością do Ciebie zaglądać, bo pewnie będą się pojawiały fotki kolejnych etapów prac:)
    Pytasz o wieczór....był spokojny, opisywałam u siebie na blogu jedno z miejsc, które polecam na weekendowe wypady, a ranek przywitał mnie chorobą mężulka:/ Przedwiośnie....Ale damy radę! Wszystkiego dobrego:))) M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, dziękuję za komentarze, zawsze zostawiasz tu tyle miłych słów:) A komplementy o zdjęciach mnie uskrzydlają:) U Ciebie ciekawy i zachęcający do zwiedzania wpis, szkoda, że Lubelszczyzna tak daleko:) Pozdrawiam z Opolszczyzny:)

      Usuń
    2. Hej :))) Jak widzę coś ładnego, to zawsze chwalę, a jeśli jest to fotografia, to już w ogóle. Bardzo szanuję osoby, które potrafią robić dobre fotki, a Ty należysz do tego grona:)
      Kochana, malutkie sprostowanie dotyczące mojego wpisu, opisywałam województwo Lubuskie, a tam mamy bliżej, i ja , i Ty;))) Mogli by chyba zmienić jakoś te nazwy, bo brzmią prawie tak samo, a dotyczą zupełnie innych rejonów:)
      Pozdrawiam cieplutko...mój mąż wylądował w szpitalu z powikłaniami po grypie:/ Masakra...trzeba przeziębienie "wyleżeć", bo nie wiadomo co potem będzie. M.

      Usuń