piątek, 30 maja 2014

No i masz...


Jestem cała w ogrodzie, z kwiatami, kolorami i zapachami po same uszy:) Wiosna w pełni, choć przez ostatnie dni jakby lekko w to zwątpiłam. Po sobotnim gradzie wielkości, jakiej nigdy nie widziałam nareszcie dziś wyszło słońce. Ja od razu bieg w ogród i przegląd pogradowy...sałaty, funkie, pelargonie strzaskane, że hej. Okna dachowe jakoś przetrwały, ale musielibyście słyszeć ten hałas bijących o okna lodowych kul...brrr...nigdy więcej. Szalejemy ogrodowo, kosiarka dokarmiana raz w tygodniu, trawa rośnie jak zwariowana, cała reszta zresztą też. W tzw. międzyczasie załatwiamy normalne domowe sprawy, choć ciągle mam z czymś do tyłu:) Głównie jakoś zawsze...z prasowaniem. Dzięki drastycznemu spadkowi temperatury stanęłam do żelazka i ot...zrobione. W pracy (la escuela:) też zaczyna się już końcowo-roczny zgiełk. ZAWSZE od końca maja do końca czerwca jest tak samo: szybko, dyskusyjnie, zwariowanie, w mnóstwem dokumentów...ale później już wielkie UUUFFFFF:) i wolne, które tak wielu mierzi. Kto ziapie, że oświata ma za dużo wolnego i że mamy tak cudownie, jak żadna grupa zawodowa zapraszam na miesiąc próby w zawodzie. I żeby było ciekawiej, zapraszam do gimnazjum. Skonfrontujemy wrażenia po okresie próbnym. I choć to naprawdę fajna praca, niech nikt nie dyskutuje, że łatwa i osiemanstogodzinna. No, to tyle. Po całej czerwcowej bieganinie mamy regeneracyjne wolne i wtedy łapię dystans i gromadzę nową energię na kolejny szkolny sezon. I oczywiście śmigam ogrodowo. Co ja już nie powymyślałam:)::):)!!! Wkrótce ruszamy z oświetleniem, za chwilę dojadą kratki i pergole, nio będzie co skręcać i dokręcać i wiercić:):) Juhuu...lubię, jak coś sie dzieje, jestem z kategorii tych, co nie usiedzą. A Pitek mówi: mama usiadaj sobie:):):) I czasem "usiadam"...na moment. I patrzę w słońce... Zaraz potem lecę po aparat, i...wkurzam się, że nie robi zdjęcia tak, jak widzi moje oko....aaaaaaach...mówię Wam, co się naziapię nieraz (ziapać=definicję słowa zna mój mąż), i zmieniam te ustawienia, i tak i siak...perfekcji brak. Ziapanie bez końca:) Ale kilka jest fajnych.
 
 
 

 
 
 
 
Moim wielkim planem ogrodowym był szpalerek borówek amerykańskich, do którego inspirację znalazłam TUTAJ. Podejrzałam, potem dyskusja, gdzie go zrobić, następnie zakupy, zakasane rękawy i tadam... jest i wygląda świetnie. Już nie mogę się doczekać, jak zaczniemy zajadać niebieskie owoce...mniam mniam. Oto jak się udało:)
 
 

 
A wiklinowymi płotkami jestem zachwycona!!!! Można układać obrzeża nawet o zaokrąglonym kształcie:) Do tego da się przyciąć, tak, że się wiklina nie rozpadnie, dodatkowo jest jeszcze impregnowana, co zwiększa podatnośc na warunki atmosferyczne. Chętnych odsyłam do Allegro, jest tam mnóstwo sprzedających wyroby wiklinowe, można wybierać w cenach, wysokościach i radzajach wikliny. Super na obrzeża rabat, trawników, czy czego kto sobie życzy:) Ale moim hitem upragnionym od dawna są wiszące donice przy wejściu do domu. Wspominałam kiedyś, że jestem fanką ogrodów angielskich, a jednym z elementów klimatu, jaki tworzą są wiszące donice i PIĘKNE wieszaki do nich. I oto takie znalazłam, żeliwne, robione naprawdę solidnie, chyba ręcznie. Ładne to takie, że nie mogłam sobie odmówić. A i donice wiszą i właśnie często stają się powodem solidnych ŁUPNIĘĆ w głowę, ale co tam, są boskie:)

 

 
Można a takimi wieszakami poszaleć choćby na balkonie, będzie trochę bujać na wietrze, ale cóż...za to będzie klimaciarsko, jak to mówią niektórzy:) A skoro już opowiadam o ogrodowych klimatach to...UWAGA ...zapisałam się na kurs projektowania i zakładania ogrodów. Będę studiować tę sztukę w domu, albowiem materiały dostaje się w pakietach, przyswaja co trzeba ( i tak do grudnia) a potem można zgłosić się na egzamin. My, co prawda, mamy już ogród, ale jest jeszcze tyle miejsca, że może złapię kolejny wiatr w żagle i dopełnię puste miejsca ciekawymi aranżacjami. Ale póki co przede mną pomiary, rysunki, plany i trochę teorii i historii ogrodnictwa. Ot, to tak w skrócie. nadchodzą wakacje więc będę miała zajęcie:) Tymczasem zostawiam Was z kilkoma kadrami z otoczających nas barw:)
 
 
 

 

 
I na koniec nie ma to, jak się wcisnąć ze swoim słodkim dziubaskiem mamie w kadr:)

 
Kochani kończę bo noc mnie zastała przy tym poście:) Kątem oka zerkam na Top Trendy i tak sobie myślę, gdzie w tych wszystkich migających świecidełkach jest muzyka? Godny polecenia jest z pewnością Dawid Podsiadło. Kto kupił płytę?
Pozdrawiam Was kochani podczytywacze, dziękuję za mejle i komentarze:) Działajcie w swoich ogrodach, róbcie wszystko pełną parą i kochajcie z całych sił tych, co włażą czasem przed obiektyw aparatu:):)
Wasza Zylwijka


1 komentarz:

  1. Pieknie u Ciebie:))) Widać, że uwielbiasz ogród i wszelkie prace, to tak jak ja, mogłabym z ogrodu nie wychodzić....szkoda tylko że czasami pogoda nas nie rozpieszcza, no ale cóż. Ogród to mój konik. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń