Wiem, wiem, dawno mnie tu nie
było, ale tyle się działo w poprzednim tygodniu, że ogarnęło mnie uczucie
totalnego braku czasu na cokolwiek, słowo daję. Powrót do pracy, zajęcia
domowe, załatwianie spraw różnistych i między tym wszystkim trochę czasu dla
Piotrusia i dla nas samych. Do komputera siadałam sporadycznie i na bardzo
krótko. Nadchodzący czas zapowiada się podobnie, bardzo intensywnie.
Wróciłam do pracy, do szkoły, do
zajęć, do angielskiego, do moich uczniów. Naprawdę lubię tą pracę i dzieciaki –
czasem rozwrzeszczane, zwariowane, stawiające na swoim, obrażające się czasem o
nic:),
a z drugiej strony niezwykle mądre, uparte, inteligentne i wesołe. Często dają
przysłowiowego czadu, ale można z nimi zrobić wiele dobrego i to jest naprawdę
fajne w tym zawodzie. To praca trudna, często niedoceniana, ale nie o tym ten
post.
Oto kolejny weekend, jakby
jesienny, choć słońce czasem do nas zajrzy i ociepli jeszcze swoimi promykami. Uwielbiam
sobotę. W tygodniu się biega, załatwia sprawy ważne i ważniejsze, zakłada strój
odpowiedni wedle modnego ostatnio dres-kodu. W sobotę jest luz. Wciskam się w
dres i pomykam w nim na targ, a tam spotykam znajome z pracy – też na sportowo.
Wszyscy mają luz. Przemko tez w swoich luz-spodenkach. Jest dobrze. Wtedy
myślę, że to jest pełnia szczęścia, weekendowe prace w domu, moje chłopaki się
kręcą (mniejszy jeszcze na czterech:)), obiadek w
piekarniku, a zaprawy się robią. Wczoraj całe popołudnie spędzone w słoikowym
raju:),
pomidorki zamienione w sok, a i maliny dalej mamy. Tym razem też sok.
W
przerwie kawa, goście i wypad do pobliskiego grodu rycerskiego. A tam kolejny
turniej, walki między rycerzami trwają (takie na serio) i mnóstwo się dzieje –
zbroje, łuki, strzały, katapulty, armaty i …hhhhuuuuukkkkiiii co chwilkę.
Przyjezdni z wielu krajów, słychać czeski, niemiecki, angielki, rosyjski, i
inne. Panie i panowie w strojach z czasów mega-dawnych, w tle muzyka też jakby
niedzisiejsza. I tak dwa razy do roku, w maju i we wrześniu. Jeśli macie ochotę
odwiedzić taką imprezę, zapraszam. Nawet jeśli ktoś nie interesuje się
odtwarzaniem przebiegu bitew itp. to zawsze warto coś podpatrzeć i zobaczyć.
Przyjeżdżają wystawcy z rękodziełem, można kupić nietypową biżuterię, zobaczyć,
jak się wyrabia ceramiczne garnki. Więcej o grodzie TUTAJ. Wczoraj spotkałam tam panów, którzy tworzą
kwiaty z drzewa osikowego, dokładnie z wiórów osikowych. To takie cienkie
kawałeczki drewna, jakby ścinki, bardzo giętkie i świetnie nadają się do
formowania w różne kształty i nie łamią się. Osika podobno tworzy możliwie
najlepszy z gontów na dachy. Kupiłam kilka takich kwiatów (pierwsze zdjęcie) na jesienną dekorację
okna w kuchni. Dodatkowo dowiedziałam się, że osika ma baaarrdddzzzooo
pozytywną energię, chroni dom, a według starych porzekadeł odgania złe moce i
wampiry:)
sami obejrzyjcie te cudeńka i zajrzyjcie przy okazji na stronę ich twórców TUTAJ.
Bardzo polecam.
Zbieracie już grzyby? U nas
jeszcze nic w tej materii, niestety. W zeszłą niedzielę wybraliśmy się na
spacer do lasu, ale nasze zbiory zerowe. Czekamy nadal, może się pokażą
podgrzybki, prawdziwki, kozaki i inne. Na niektórych blogach widziałam, że
sporo grzybków siedzi już w słoikach i czeka na zimę w piwniczkach, ale u nas
grzybki zawsze jakoś się późno się pokazują. W każdym bądź razie wypad na
spacer po lesie i tak polecam. Jest pięknie. Na liście powoli nachodzi
specyficzna czerwień, cudowna, koralowa. Borówki też gdzie nie gdzie jeszcze
błysną kolorem.
Powietrze pachnie mchem, jest niewyobrażalnie cicho i naprawdę można się zrelaksować. A ile rzeczy dla domu i ogrodu można przytachać…oj kochani mówię Wam, całe mnóstwo dekoracji leży i czeka w lesie: szyszki, ciekawe patyczki, mech, długie trawy i wiele innych. Wkrótce pewnie się wybiorę na specjalne leśne łowy, bo ostatnio nie zbierałam. I wrzosy też się już pojawiają, nie są tak wybujałe, jak te w sklepach ogrodniczych, czy kwiaciarniach ale też cieszą oko. Kupiłam na taras kilka doniczek z wrzosami i wrzoścem, żeby mieć trochę lasu i jesiennych akcentów przed oczami. Z kuchni i pokoju dziennego zaglądam na nie co jakiś czas i ssstttrrraaassszzznnniieee mi się podobają…na tarasie mam teraz i lato i jesień. Z letnich, bowiem, stoją jeszcze pelargonie i zwisłe gazanie. Myślę jednak, że dobrze im w swoim towarzystwie, nie przeszkadzają sobie:). Taka symbioza letnio-jesienna:).
Powietrze pachnie mchem, jest niewyobrażalnie cicho i naprawdę można się zrelaksować. A ile rzeczy dla domu i ogrodu można przytachać…oj kochani mówię Wam, całe mnóstwo dekoracji leży i czeka w lesie: szyszki, ciekawe patyczki, mech, długie trawy i wiele innych. Wkrótce pewnie się wybiorę na specjalne leśne łowy, bo ostatnio nie zbierałam. I wrzosy też się już pojawiają, nie są tak wybujałe, jak te w sklepach ogrodniczych, czy kwiaciarniach ale też cieszą oko. Kupiłam na taras kilka doniczek z wrzosami i wrzoścem, żeby mieć trochę lasu i jesiennych akcentów przed oczami. Z kuchni i pokoju dziennego zaglądam na nie co jakiś czas i ssstttrrraaassszzznnniieee mi się podobają…na tarasie mam teraz i lato i jesień. Z letnich, bowiem, stoją jeszcze pelargonie i zwisłe gazanie. Myślę jednak, że dobrze im w swoim towarzystwie, nie przeszkadzają sobie:). Taka symbioza letnio-jesienna:).
Z braku czasu moja szafka
kuchenna, którą odnawiamy wciąż siedzi cichutko w garażu, goła taka bez
wieszaczków, i niepomalowana. I czeka. Oj cierpliwa jest, że ho ho…ale doczeka
się. I Wy też się doczekacie żeby zobaczyć ją wreszcie w swojej całej okazałości.
Miejsce w kuchni już zaplanowane więc mam nadzieje, że już wkrótce ją ukończę.
Ciemność dnia szybko nadchodzi, wieczory robią się długie, zatem będę dłubać
przy szafeczce:)
Tymczasem kończę, wychodzi słońce, warto wykorzystać jeszcze dobrą aurę pogodową,
powygrzewać się z rodzinką na słońcu, co tez mam zamiar dzisiaj zrobić.
Zostawiam Was kochani moi zaglądacze blogowi z zapachem jabłkowego ciasta i
przepisem na nie. Ciacho proste i bardzo smaczne. Zatem do dzieła, nic nie
smakuje lepiej niż własne ciasto zjedzone wśród bliskich a do tego filiżanka
aromatycznej kawy. Smacznego. Miłej niedzieli życzy Wasza Zylwijka.
Hej:) I ja ostatnio mam mniej czasu na blog... Przepis na ciacho wkrótce wypróbuję, kwiaty piękne. No i wrzos... piękny...! Uwielbiam jesień! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń