W związku z nocnymi burzami zaczęłam łazić po domu. Spania nie ma natomiast szwędaczka domowa już w najlepszym wydaniu. Okna dachowe to super sprawa ale, mówię Wam, nie w burzę. Miga to wszystko jak w kuli disko, a dodaj jeszcze grzmoty. Obeszłam dom, rolety w dół i siedzę, a to dopiero 3:33. Oesu, byle do rana. Musicie wiedzieć, że ja się bardzo boję burzy, ale za każdym razem nie za bardzo jest gdzie uciekać. Wracam do łóżka.
Na wznak.
Leżę na wznak i próbuję dopasować myśli żeby znaleźć wewnętrzny spokój, ale ruszyło na fest: że kurczak na obiad, że muszę go rozmrozić, a nie wiadomo czy zdążę - na dworze chłodniej to i kurczak będzie się ociągał w puszczaniem wody, no nie wiem sama. Obiad najpewniej na 17.30 bo jak pogonisz kurczaka? Potem myślę o dodatku węglowym, ciekawe jak wygląda wniosek, boże spania ciągle nie ma. Węgiel kupię w najbliższy poniedziałek. Czy Pitek ma już wszystkie zeszyty? Co jeszcze przygotować na wrześniowe targi zero waste? Sekatory muszę wyczyścić, sprawdzić czy ćma bukszpanowa nie podjada moich krzaków. Oooo...myśli ruszyły na dobre. Myślę o nowych wyzwaniach zawodowych, o tym czy deszczówka się nie przelała, bo leje solidnie i wali po dachowych. Wstaję i idę wyłączyć internet. Wracam.
Na lewym boku.
Ciekawe ile Morawicki się jeszcze utrzyma? Czemu tak ta tęcza wszystkim przeszkadza? Chyba bolą mnie węzły chłonne. Znajoma ma covid. Czy te szczepienia w ogóle coś dają oprócz kiepskiego samopoczucia dobę po ukłuciu? Miałam iść do fryzjera, ale jest czas urlopów więc czuprynę ponoszę jeszcze do przyszłego czwartku. Muszę podzwonić w tym tygodniu. Skończyłam 41-szy rok życia. Na rynku brak porządnej prasy kobiecej. Może wrócić na jogę? Spania nie ma.
3:43 Na brzuchu.
Może zejdę na dół, nerwosol może jest, błyska się, nie wiem co robić. Leżę i czuję, że nadchodzi nerw, że z niespania zaraz mnie rozerwie, bo to któraś noc z kolei: albo gorąco, albo leje. Ja zaś o tych beczkach z deszczówką: na pewno wylało. Czy Piotrek schował trampki z tarasu? Ja już cała chodzę bo pewnie nie i mokre na fest, cierpnie mi ręka, szyja, wszystko. Burza wraca, a ile ja się jeszcze będę tak kręcić? Myślę o święcie ceramiki w Bolesławcu bo mieliśmy jechać, ale tyle ludzi to nie dla mnie. Zresztą byliśmy ostatnio w zoo - nie mówcie mi o tłumach. Swoją drogą, ciekawe tak popatrzeć na ludzi, na zachowania, wnioski nie są zadowalające. No ale nic to - ja tu mam swoją burzę. Zrobiłam sałatkę w brokułów, dawno nie było więc pewnie Przemko na śniadanie zaserwuje. Chyba pójdę poczytać książkę bo marnuję czas na tym brzuchu. Inflacja znowu w górę, ja pierdolę - jeszcze te ryby w Odrze! Siadam, jestem u kresu wytrzymania. Za oknami dysko-błyski w najlepsze. Żołądek mi się ścisnął. Żebym nie zapomniała, że do poradni jadę z dzieckiem - no żebym tylko pamiętała! Acha, co jeszcze miałam obmyśleć...szybka w telefonie mi się zarysowała, gdzie to wymienić? Może zrobię sobie herbatę, melisę może? Sprawdzam czy ściśnięty żołądek to pierwszy objaw ospy bo mały miał niedawno, a ile to się wylęga u dorosłego to niebiosa tylko wiedzą. Zresztą ta ospa to nam urlop przerwała, wróciliśmy i kiszenie w domu, na szczęście doktorka fajna to pomogła z lekami i szybko się uwinęliśmy z pryszczami. No nic - żyćko.
Na prawym boku.
Czy ten kurczak się rozmrozi? Najwyżej cukinię zrobię - znowu. Myślę o przecenach w Biedronce, wszystko szkolne. Ostatnio rabat wyszarpałam na 4,80, a kupiłam za trzy stówy. Nie dam się więcej wrobić, słowo. Te etykiety typu mieszaj dowolnie, coś tam dwa, kup trzy, zaoszczędzisz jak za 10. No, zrobiłam biznes - ale już mi się nie chciało odnosić tego z powrotem na półki, wołać, żeby to ktoś z kasy wycofał. Ale pierdykło burzą przed chwilą! Godzina 3:55 - spania nie będzie, wszystko mnie boli - może to ta ospa nadchodzi, sprawdzam czy łamanie w kościach to objaw...
4:00 Na głowie.
Badania profilaktyczne 40+ przedłużyli do końca roku, muszę pojechać. Może prysznic by wymienić? Jaki wybrać? Stoję na głowie i robię w myślach przegląd gazetek Castoramy i Liroja, ale który lepszy? kwadratowy niski, czy niski półokrągły, czy bez brodzika, żeby się lało po podłodze, bo po co się nudzić po prysznicu jak można podłogę wycierać... Słyszę, że ktoś jedzie autem, kto jedzie w deszczu i w burzę autem o czwartej rano? Prasowania mam zaś cały kosz, na recepcie dwie butelki syropu na alergię - dobra ogarnę to w tym tygodniu. Szczepić dziecko na covid? Wychodzę w sypialni bo machina myśli jest nie do wytrzymania. Mój ostatni patent na burzę to odkurzanie, sprzęt wyje, nie słychać grzmotów, ale jest czwarta rano - no nie wiem. Dobrze, że leje bo ogród suchy. Mam pomysł na projekt z dziećmi, nadal się błyska, boli mnie szyja, może wrócę na masaże, boże niech ta fryzjerka z urlopu już wraca!!! Kawa się kończy, wezmę dwa opakowania, ale na dwadzieścia, jak z cukrem, to już mnie nikt nie namówi. Biorę telefon, wychodzę z sypialni, piszę ten tekst w notatniku - kuźwa, jak to teraz zapisać bo internet przecież wyłączyłam a to chyba aplikacja jest, ktoś wie?
Na strzałę, czyli z prostą ręką pod głową.
Wydaję się sobie spokojniejsza, burza cichnie. Leżę, moje łóżko jest najlepsze, właściwie chyba zasnę. Nie wiem czy mój tekst się zapisał. Prawie odpływam po czym moje oczy otwierają się nagle: prysznic kwadratowy czy półokrągły???
Z burzowym przytupem,
Wasza Zylwijka