poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Czego lepiej NIE wiedzieć?

Czasem lepiej nie wiedzieć, nie mieć pewnej świadomości i krytycznego spojrzenia. Przekonuję się o tym wielokrotnie, że nieświadomość jest dla życia lżejsza. Jestem anglistą, pracuję w lokalnej, niewielkiej szkole i to właśnie wokół szkoły w ogóle często kręcą się moje myśli. Od środka wszystko wygląda mnie różowo, wierzcie mi. Ciągle się głowię, co jest nie tak, co do poprawki, jak coś zmienić, a do zmiany jest WSZYSTKO. Przy dzisiejszym śniadaniu zajrzałam do sobotniego wydania dodatku do Gazety Wyborczej "Wysokie Obcasy" i są tam dwa doskonałe artykuły nt. edukacji, szkoły, podejścia do niej z wielu punktów widzenia. Nie, nie zamierzam narzekać, że dzieci są dzisiaj inne, że się ciężko pracuje, to wie każdy. Myślę, że najodpowiednijszym określeniem mojego podejścia do pracy jest to, że jestem ROZCZAROWANA. Nie w takiej szkole, nie w takim systemie miałam nadzieję pracować. Moja energia twórcza, szaleństwo edukacyjne, które miałam na początku pracy (ponad 10 lat temu) gdzieś sie ulatnia, a środowisko nauczycielskie nie pomaga go odzyskać. Szkoła jest autodestrukcyjna, atmosfera wyścigu, zawiści i polityki jest przygniatająca. Że też nigdy nie słyszałam o takim człowieku jak Jesper Juul!!! Dopiero ta gazeta dziś rano...
 
 
Boże, jak my potrzebujemy takiego myślenia o szkole, zmiany podejścia wszystkich: nauczycieli, rodziców, dzieci. Autorytarne podejście do młodych się nie sprawdza i ja to widzę w swojej szkole. Kiedyś też sobie myślałam: będę wymagająca jak cholera, wicisnę z młodzików wszystko, system kar i nagód (dokładnie w takiej kolejności) miałam opracowany w głowie i gotowy do użycia. Do pierwszej porażki! Złość względem dzieci zaczęła do mnie wracać z potrójną siłą, dawno zamieniłam to na rzecz dialogu, dobrego kontaktu z młodzikami, negocjowania zamiast nakazywania - opłaca się wszystkim.
 
 
Wiem z wieści internetowych, że artykuł Juula wywołał burzę w środowisku edukacyjnym. I dobrze, jejciu jak to dobrze!!! Może wreszcie coś ruszy, może poruszy choć pojedyncze podejścia do swojej pracy, a potem pomalutku, krok po kroku będziemy budowac polskie szkoły od nowa. Ale wiem, że będzie bardzo trudno, przeraźliwie i z dużym jazgotem. Gro nauczycieli wbiło sie już w swoje ramki pracy, jest na swoich torach i ciężko sie wychylić, coś zmienić. Sama jestem już trochę w rakiej rynnie, ale walczę. A kto to robi, kto się wychyli, tych się nie chwali, nie lubimy przecież takich, prawda? Co zresztą też jest efektem kształcenia systemem z poprzednich lat.
 
 
W czasie studiów miałam okazję być na trzytygodniowych praktykach w nauczaniu angielskiego w Niemczech. Spotkałam tam wyjątkowego profesora, nieokiełznanego szaleńca w nauczaniu i podejściu do pracy. Nazywa się Reinold Wandel. Wtedy Pan ok 60tki z energią studenta zaczynającego pracę, niesamowity, bezkompromisowy, wymagający i uśmiechnięty. Prawdziwy pasjonat swojej branży. Mam jeszcze w sobie cząstkę jego energii, przekonanie, że można pracować w dobrej atmosferze choć to będzie łatwiejsze do zrobienia z dziećmi, niż a nauczycielami. Wierzę, że można. I czekam, kiedy cały polski system edukacji weźmie w łeb, już nie mogę sie doczekac tworzenia go od nowa, gdzie w rezultacie dialogu wszystkich zainteresowanych (dzieci, rodziców, nauczycieli) powstanie szkoła wolna od autorytarnych zapędów, miła i taka, którą mój Piotruś będzie uwielbiał. I może nie trzeba tu wielkich pieniędzy, tylko chęci, dobrych szkoleń (nie SORE - wymysł kogoś, komu trzeba nabić kieszeń pieniążkami, nuda i papiery, odgrzewane kotlety i mielenie wciąż tych samych tematów), może własnie neuro-nauczanie, przy którym nadal wielu się sarkastycznie uśmiecha, może szkolenia międzynarodowe (są na to środki unijne), by zobaczyć jak robiąa to inni i przestać wpadać w samouwielbienie, że wszystko robimy idealnie, bo tak nie jest od lat. Może wymiana doświadczeń, choćby w zespołach przedmiotowych, której dzisiaj wszyscy mają dośc i każdy robi byle było. Może, może, może... Dzisiaj MOŻE zamieniam na LICZĘ NA TO, w przeciwnym razie nie chcę niczego dłużej szukać w tym zawodzie. Kochani, życzę udanego tygodnia, jest poniedziałek, zaczynam swój tydzień, a za chwilę jadę do pracy. Z uśmiechem, mimo wszystko.
 
 
Ps. I ten rower dzisiaj wyczyszczę:)
 
 

8 komentarzy:

  1. Poruszający i bardzo mądry wpis. Wyczuwam rozczarowanie, ale i chęć zmian, także nadzieję. Musimy ją mieć. Nie znam środowiska nauczycielskiego od środka, choć pewnie są kwasy, jak w każdej branży. W tym przypadku jestem po drugiej stronie. Stronie rodziców. Na dzień dzisiejszy nasze dzieci mają cudownych nauczycieli, którzy pomimo jakiegoś tam wieku, wciąż się dokształcają, rozwijają, potrafią słuchać. Nie twierdzą, że są najmądrzejsi, mają w sobie dużo pokory.
    Widzę, że polskie szkolnictwo przechodzi metamorfozę, zmienia się, przypadło nam żyć w takich czasach różnych transformacji. Będzie trudno, ciężko, ale myślę, że jakoś to się ułoży.
    Fotka cegły z mchem absolutnie świetna, życzę Ci dobrego tygodnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, tyle jest do zrobienia w tej materii, że mówię Ci...ale nie poddam się. Polska szkoła wymaga odświeżenia. Masz szczęście, że trafiłaś na mądrych nauczycieli, że szkoła jest przyjazna...to wszystko zależy od ludzi, którzy ją tworzą...WSZYSTKO. I od chęci. Pozdrawiam Cię ciepło i wiosennie:)

      Usuń
  2. .....Jak ja bym chciała, żeby Leoś trafił pod skrzydła takiego nauczyciela jak TY. Z takim podejściem, z takimi przemyśleniami.
    Obserwuję szkołę na razie z boku....od września temat będzie już dotyczył naszej rodziny. Ja - komunistyczne dziecko, pamiętam szkołę podstawowa najlepiej jak się da. Bardzo chciałabym by moje dziecko też mogło powiedzieć to samo.
    Kochana - uściski wielkie i CUDOWNEJ pracy w szkole:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, mnóstwo jest do zrobienia w tej kwestii, to musi wszystko upaść, nie sprawdza się, ale powiem Ci, że się uda. Myślę, że jest więcej takich nauczycieli jak ja, z chęciami i power'em do pracy tylko wciąż nas coś przygniata... Ale to nic, małymi krokami do przodu i będzie lepiej. Czasem tylko tak mi jakoś nieswojo, że niewielu w sumie coś się chce, może też mają dość... Pozdrawiam Cię ciepło i zawsze chętnie zapraszam do siebie:) Sylwia

      Usuń
  3. Piotrek, dzięki wielkie, aż się wzruszyłam jakoś tak po babsku:) Dzięki, nawet nie wiesz jak miło to czytać, że ktoś tam, gdzieś, po latach... Fajnie. Ja też zawsze dobrze wspominam takich trochę niepokornych, rock'n'roll - owców, ze swoim światem, tym bardziej cieszę się, że miałam okazję z Tobą pracować. O szkolę moglibyśmy godziny przegadać... Wysyłam garść podziękowań i pozytywnych wibracji:)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://wiadomosci.onet.pl/opole/opolskie-dzieki-projektowi-ue-szkolna-edukacja-stala-sie-ciekawsza/j2xncq CIEKAWE CZY KTOŚ Z NASZEJ PODSTAWÓWKI WIE O ISTNIENIU TAKIEGO PROJEKTU? papa GK

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, nie poddawaj się Kobieto! Takich n-li - wkurzonych, zbuntowanych i dążących do zmiany potrzeba w naszym szkolnictwie jak najwięcej. Szukaj wokół siebie ludzi, którzy myślą i czują podobnie, bo w pojedynkę ciężko. Mam siostrę logopedę, która pracuje z dziećmi z przeróżnymi niepełnosprawnościami. Bez przerwy się dokształca, szuka metod alternatywnych, twórczych i szlag ją trafia, kiedy wśród koleżanek z poradni widzi niechęć do takiego działania, słyszy "a po co, a dlaczego, a co to da..." Sama bym gryzła i kopała w takich sytuacjach! Tak więc, pozytywnie nakręceni nauczyciele - łączcie się!!!
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za ten głos:):):) Też jestem wyznawcą hasła, żeby pozytywnie zakręceni się łączyli i oby sie udało:) Pozdrawiam ciepło i wiosennie...

      Usuń